Obserwatorzy

czwartek, 13 czerwca 2019

Krótko o radości i nieszczęściach

Nic tak nie cieszy jak cudze nieszczęście.
Posłuchajcie:

Nie no muszę o tym napisać bo nie mogę. Wchodzę na Youtubka żeby ostatnią nutę przed snem odsłuchać. Patrzę, nie wierzę.

Z cztery lata temu była taka youtuberka. Piękna, z bogatego domu. Robiła mnóstwo poradników na różne tematy. Swego czasu nawet z nią pisałem. Później zniknęła.
Co ja patrzę?!?!?!

Nowy blog! Zaszła w ciąże. Roztyła się jak ludzik michelin. Po młodzieżowych wybrykach typu kolczyki tu i tam pozostało wspomnienie.
Gdzie kurwa TWOJA mądrość młoda damo? XD

Dobry wieczór ;]

piątek, 7 czerwca 2019

Mistrzyni ograodnictwa w akcji

Mam dziś opowieść pełną agresji i nienawiści.
Posłuchajcie:

Pani Matka. Królowa swoich ogrodów. Jej praca w ogrodzie polega na wydawaniu poleceń nam. Ostatnio powiedziała wprost, że ona nie ma siły robić, więc mamy robić my. I już jej miałem powiedzieć, że w dupie mam ten ogród i dla mnie jest dobrze jak jest, ale.... Dla świętego spokoju zwarłem ryło.

Kupiliśmy wczoraj deszczownicę, żeby nie trzeba stać z jebanym pistoletem. Pistolet miał być tylko do podlewania drzewek. Co zrobiła pani Matka? Przenosiła deszczownicę kretynka i ją zdupcyła. Nie wiem jak, na serwisie też nie wiedzą, a jak jej kazałem oddać na reklamację to to olała. No. Ale jak ja "zawiodłem" to kazała mi zapierdalać ale już.

Upierdolę ją jak słowo daję, bo kurwa dość mam już tego jej ogrodu. Już dawno powinna przyznać, że chuj z ogrodem, bo nie ma siły. No ale...

Dobry wieczór.

niedziela, 2 czerwca 2019

Spalony

Myśleliście, że zdechłem? Nie. Po prostu dużo pracuję.
Posłuchajcie:

To co się odpierdala u mnie w robocie... Można nakręcić serial "Szalony i nieprawdopodobny świat Bogdana".

Kurwa sytuacja z wczoraj:
Przyszła kobieta odebrać tort za który wcześniej zapłacił jej brat. G. zgubiła zaliczkę a babkę na nieszczęście obsługiwał ukrainiec. Żeby więc nie przedłużać i wybawić kobitę z opresji, wydałem jej resztę z zaliczki, a ukrainiec miał doliczyć do kasy 50zł. Jasne? Jasne jak kurwa wybuch atomowy późną nocą!
O tym, że w kasie "brakuje" 50zł wiedział ukrainiec i G.

Dziś zmianę zaczynali właśnie ukrainiec z G. Tak, zrobiła się afera, bo brakuje w kasie 50zł. Tych samych 50zł których dzisiaj miała szukać G. i które doliczał wczoraj do utargu kolega ze wschodu. Nie, ja się nie zdenerwowałem. Mi już kurwa brak sił na takie nerwy. Szkoda mi tylko, że muszę odbierać takie telefony i prostować sprawę osób bezpośrednio zamieszanych i obecnych na miejscu.

W ogóle z ukraincem jest wiele problemów, a większość bierze się z tego, że on tu oprócz sezonu przyjechał balować. A zwróć mu uwagę to albo się obrazi albo oleje. Tak to olewa wszystko czym doprowadza mnie do skrętu penisa, bo robi bajzel i dezorganizację totalną.

Dobry wieczór ;]

poniedziałek, 13 maja 2019

Na szlaku

Będzie to opowieść o poszukiwaniu. Poszukiwaniu siebie?
Posłuchajcie:

Czegoś mi brak. Do czegoś mi tęskno. Niby wszystko jest, jednak coś nie tak. Jest to o tyle uciążliwe, że nie wiem czego brak mi dokładnie. Dzwony biją w tylu kościołach, że mam już dość.

Potrzebuję poruszenia. Muzyka, obraz, film, książka, gra? Nieważne. Byleby mnie poruszyło. Potrzebuję uczucia spełnienia, satysfakcji, szalonego spokoju.

Równowaga w przyrodzie musi być. Oczywiście przejebane też więc:
Na dzień dostawy odebrano nam trzecią osobę. W ciągu trzech godzin tak się zaorałem, że nie wiedziałem kim i czym jestem. Ludzie pytali czy jestem chory, bo wyglądałem jak przez okno. Gdy tylko przyszedł A., wylogowałem się i wegetowałem do końca zmiany.
Co to ja mówiłem o równowadze? A tak XD Następne dni było spokojnie jak na cmentarzu. kierowniczka dostawała szału. Oczywiście byli klienci, ale jedno sobie spokojnie stało i pikało, a drugie... Jedno z moich haseł głosi, że inteligentni ludzie się nie nudzą. Dlatego to Kierowniczka obsługiwała, a ja sprzątałem wiatę, podwórko i robiłem inne dziwne rzeczy których nikt robić nie chce, a robić je trzeba, bo na przykład spróbujcie nie podetrzeć sobie tyłka po sraniu.
No właśnie.

Muszę sobie znaleźć nowe hobby. Rzecz jasna nadal nie wiem co to miało by być :P Nie wiem, może  wpuszczę znajomych na bloga? Kiedyś zrobiłem ten błąd, ale było wesoło. Może założę sobie konto na katalogu przyszłych niedoszłych żon? Może zrobię fejkowy baner na czas wyborów XD To ostatnie kusi mnie najbardziej. I chuj, że mam 30lat. To po prostu śmieszne, a ludziom brakuje zdrowego nieszkodliwego humoru. Dla jaj.

W sobotę rano Komunia chrześniaka. No trzymajcie mnie - Nie mam weny tam jechać. To takie męczące. I wiele osób podziela moje zdanie.

Dobry wieczór ;]

sobota, 4 maja 2019

Z życia Bogdana

Życie kręci się jak bęben pralki w czasie wirowania.
Posłuchajcie:

Pani Matka stwierdziła, że mam anielską cierpliwość, bo nie darłem się i nie kląłem na królów, tylko cierpliwie ogarniałem te niemoty. Może faktycznie powinienem pracować przy organizacji eventów? Nie! Co ja pierdolę. Wykończyłbym się przy pierwszym :P

Mamy w pracy ukraińca, lat 32. Dobry chłopak, ale ma jakąś czarną aurę za sobą. Na swój sposób pocieszny jest i założę się, że ma coś nie tak z garem. Osobiście nic do niego nie mam, ale on już ma coś do mnie.
Podśmiechujemy się z Kierowniczką, bo ziomeczek dużo pije. Raj przyszedł na kacu i z fuzlem do roby, bo o 3 nad ranem robił pierogi ze współlokatorami, popijając przy tym piwko. I teraz jak po pracy kupuje browary to pytamy z przekorą czy jutro przyjdzie do pracy. Ale to tak dla jaj, nie żebyśmy się znęcali jak nad D.

Nie umiem w podryw. Zdecydowanie. Chyba czas już teraz kupić sobie kota. Pomijam, że 8/10 przyszłych niedoszłych żon nie ma nic do zaoferowania. W standardzie jest "ty coś powiedz, ja wolę słuchać", a potem się nudzi, albo nie odpisuje. W ogóle straszne jest jak ludzie się w chuja robią. Galeria zdjęć pięknie pokazuje jak się potrafisz spaść w 3 lata. Ja oczywiście ładniejszy też nie będę, ale nie ukrywam tego i bierz mnie póki możesz. Co najgorsza memy mówią prawdę XD Smutną prawdę :( Dwa razy laska mnie obśmiała za wygląd i styl bycia, a wielkie halo urządziła jak jej powiedziałem, że sama miss plaży to nie jest i nie ma szans przez najbliższe dwa lata. Z resztą czego się spodziewać po kimś kto w sumie żadnej szkoły nie skończył i sam nie wie co chce robić w życiu. Uwierzcie mi, poziom skretynienia jest wysoki.

O tym co się w królestwie odpierdala to ja nawet mówił nie będę. Coś wisi w powietrzu i mam takie przeczucie, że jak to pierdolnie.... Królowie jakby chcieli a nie mogli. Niby jakaś organizacja, a po godzinie wszystko pada. Starość? Przepicie? Kto wie?

Byłem wczoraj w pracy. Dobrze płacili, ale 13h siedziałem. Nie powiem, że było źle. Jakbym wiedział to i 1szego bym był. Miałbym około 1/3 wypłaty zarobione w 2 dni, a pieniążki się przydadzą, bo ubezpieczenia szrota nadchodzi. Muszę w końcu coś oszczędzić.

//

Wpis bez składu i ładu, ale czuję się jak królik na zwykłych bateriach.
Dobry wieczór ;]

środa, 24 kwietnia 2019

Dom który jest pusty

Opowiem Wam dziś historię raczej smutną.
Posłuchajcie:

Trudno jest znaleźć mi ciekawe historie w życiu. Mam wrażenie, że półki życia pełne są raczej katalogów z kolorowymi zdjęciami albo poradami na odchudzanie. Jery, jery... To takie nudne. Znaleźć kogoś z prawdziwą historią graniczy z cudem. A żeby wywołać jakąś reakcję... Łatwiej wskrzesić zmarłego chomika.

Blogger mnie zawiódł. Szybko opanowałem podstawy, ale jest pusty. Po tym jak szósty raz trafiłem na siebie, mam dość! Blogi martwe albo o niczym. Mam ochotę wejść na Pingera i napisać "Mieliście zdechnąć". Chociaż tam też już mało kto dodaje. A jak już dodaje to pierdy. Rozmazuje gówno na dywanie. Nie jest mi ich żal.
Jednak patrząc na obsługę to Pinger miał jakiś taki swój klimat łatwości. I blogi łatwiej się wyszukiwało. Aaaaa... Było minęło. Chyba jednak poszukam czegoś innego. Nie chcę się bezmyślnie gapić na kurzące się książki. Ja chcę opowieści, interakcji. Chcę żyć!

Dobry wieczór ;]

środa, 17 kwietnia 2019

Trzydzieści lat minęło

Dziś w ramach opowieści będzie rym okazjonalny.
Posłuchajcie:

"
Bogdan kończy trzydzieści lat"
 
Uwierzyć wprost w to nie mogę
Jest to wprost nie do wiary
Mam lat już trzydzieści
Kiedy stałem się tak stary?!

Ledwie życie zacząłem
Alkohol i liczne hulanki
Wszystko jak raz przeminęło
W pracy noce me i poranki
Trzydzieści lat niczym menel
W głowie mi się nie mieści
Jeżeli szlag mnie nie trafi
Może przeżyję czterdzieści
J.K.

Dobry wieczór ;]

sobota, 13 kwietnia 2019

O kontaktach Jaza z kobietami

Będzie to opowieść o tym, że nie zawsze należy oceniać książkę po okładce. Zawsze trzeba zakładać najgorsze.
Posłuchajcie:

Z niewyjaśnionych mi przyczyn FB ciągle poleca mi osoby które mogę znać. Jak małpka, kuszony obrazkami mimowolnie je oglądam.

Nagle patrzę - Magda D. - Znam Magdę D.! Ale na zdjęciu to nie jest Magda D. No to zaglądam w profil... Tak, to jest Magda D. Tak wymalowana, że uwierzcie mi, matka by jej nie poznała. Całkowicie zmieniona twarz. Nie ten kształt oczu, nosa, ust, policzków... Magda jest ładna, ale na tym zdjęciu jest wręcz zjawiskowa. Cóż... Niejeden się kiedyś pomylił :P

Pozostając w temacie damskiego wyglądu i zdjęć.

Przeglądam katalog z przyszłymi niedoszłymi żonami. Nie, nie robię sobie nadziei. Ale kto wie? Zainteresowała mnie jedna panna. Wyglądała jak żona SWS, więc z ciekawości poznania charakteru do niej napisałem. Także tak. To tak jakbym się dziwił, że po wsadzeniu paluchów do gniazdka trzepną mnie prąd. Jazu Jazowi zgotował ten los.
Przynajmniej wiem, że na żonę SWS trzeba szczególnie uważać.

Dobry wieczór ;]

wtorek, 9 kwietnia 2019

Na pełnej kurwie

Wqurwiłem się strasznie.
Posłuchajcie:

Ja jestem człowiek poważny i poważnie staram się ludzi traktować. Mało kiedy proszę o coś na już. Staram się zachować odpowiednie wyprzedzenie.

Tydzień temu dzwoniłem do magika umówić się na wymianę tego zamka w szrocie. Wstałem dziś skoro świt, pojechałem, w zimnie i pizgawicy z buta goniłem do domu. Miał już od razu być robiony. A chuj. Dzwonię przed chwilą... Nawet kurwa nie zaczęli. I to jest kurwa przedsiębiorca który zarobił na mnie ostatnio 2k. I na chuj się z takim umawiać? Założę się, że jakbym poszedł i ostentacyjnie zabrał samochód to by mu jądra spuchły.
Ale to kurwa nie wszystko, bo bym za spokojny chodził.

Prosiłem, również tydzień temu, SWS o skierowanie na badania. To że zapomniał raz to tam chuj. Dzwonię dzisiaj o której mogę je odebrać a on mi SMSa śle po pół godziny, że mi jutro do pracy przywiezie. Nawet nie wie, że jestem na urlopie a 4 razy mu mówiłem!!!

Ani samochodu, ani badań, ani się najebać w południe! Chuj z takim urlopem.

Dobry wieczór ;]

poniedziałek, 8 kwietnia 2019

Nowa forma terroryzmu

Ale ja płodny jestem. Od razu widać, że mam urlop i czas.
Teraz opowiem Wam o nauczycielach.
Posłuchajcie:

Ten strajk nauczycieli to już nie jest branie zakładników tylko ich zabijanie. Mówię o uczniach i egzaminach. Państwo rodzice są nauczycielami. Wątpię jednak czy by strajkowali. Dlaczego? Bo to nie fair.

Pomyślcie teraz - Każda grupa zawodowa może zacząć strajkować o podwyżki, bo nie ma lekkiej pracy. Każda praca jest ciężka. Każdy zawód jest ważnym trybem w machinie życia. Pamiętacie ból dupy o zamknięte niedziele? XD Pomyślcie teraz, że moja grupa zawodowa mówi pierdolę to. Bierzemy was klientów na zakładników, a właściwie zabijamy was. Zamykamy sklepy i chuj. Cały świat nie ma gdzie kupić żarcia. Jesteście w dupie, bo my zdążymy się zaopatrzyć.

Tak samo mogą strajkować wywozy śmieci. Momentalnie zalewa nas fala jebiących odpadów. Myślicie, że ich praca lekka jest? Albo niech zastrajkują wodociągi, odcinając nad od wody. Kanalarze? Myślicie, że oni rzadko pracują? Nie wiecie jak szybko utonęlibyśmy w gównie. Dosłownie. Że niby ich praca lekka? Informatycy? Programiści? Stają banki, dostawy internetu, wasza ukochana telewizja.

Kurwa, nauczyciele. Niby zawód z powołania. Nauczycieli z powołania mogę wymienić z pięciu. Nie każdy o poziomie wiedzy maga na setnym levelu nadaje się na nauczyciela. Niech sobie już nie dodają. Tysiąc złotych. Ja pierdole, mają wyobraźnię. Ciekaw kurwa jestem co by było gdyby teraz każda grupa zawodowa po tysiaku sobie zażyczyła.

W ogóle uważam, że zamiast dać im te pieniądze powinni ich ukarać. Tak, mówię poważnie. Co to ma być? W kluczowym momencie (etapie) swojej pracy oni przerywają. Powiedzmy, że niszczą towar który produkują. Czego oni się spodziewają? Wdzięczności? Powinni im ujebać z pensji, a w wakacje zapewnić pięć dni w tygodniu ośmiogodzinnych zajęć w szkole. Może jak im zabiorą profity płynące z zawodu zobaczą, że wcale nie mają tak przejebane jak im się wydaje.

Dobry wieczór ;]

Poniedziałek WTFu

Opowiem Wam dzisiaj o moim poniedziałku.
Posłuchajcie:

Od dawien dawna poniedziałek nie jest moim dniem. Kiedyś nie zwalałem to na klątwę poniedziałku, ale coś na rzeczy być musi, bo dzień ten nie jest dla mnie łatwy.

Zacznę od piątku, bo od tego trzeba zacząć wielowątkowy poniedziałek.
Od piątku Piąty czeka na paczkę. Według strony internetowej kurier starał się ją dostarczyć po 15tej, ale Piąty nie potwierdza. Po dzisiejszej formie doręczenia śmiem twierdzić, że Piąty miał słuchawki i nie słyszał, albo swoim niedźwiedzim zwyczajem spał.
Dziś wyczytał na wspominanej stronie, że dziś o 6tej rano przesyłka została dostarczona. Tylko pytanie komu, bo na pewno nie Piątemu. Nawiasem mówiąc, jakby kurier zapukał do mnie o 6tej rano to bym mu zakurwił w mordę.
A teraz po kolei.

Pogoda się zjebała. Nie dziękujcie, zacząłem urlop. Po weekendowym słońcu i letniej temperaturze pozostało wspomnienie. I to pewnie nie ból głowy wywołany kacem a zjebana pogoda. Tak czy inaczej niebo zasłane chmurami, przelotnie pada, a mi nie układa się nic.

Mam samochód ujebany jakbym rajdy po lesie i bagnach robił. No nie oddam takiego do magika, więc umyć go postanowiłem. Ponieważ są spiny z sąsiadami o wodę, zadzwoniłem do pana Ojca czy mogę odkręcić wodę w ogrodzie.

W międzyczasie dostałem MMS od Kierowniczki z pustym wózkiem we wiacie i zapytaniem co to za niespodzianka. Odpisałem grzecznie, że pusty wózek którego nie wystawiłem, bo robiłem mnóstwo innych ważnych rzeczy. W odpowiedzi dostałem, że sam się o to czepiam.
Oburzyłem się. Odpisałem, że nikt tego nigdy nie robi, proszę i jak chujem w płot. Jak jednak ja tego nie zrobiłem to stało się to sprawą wagi państwowej. Cisza.

Poszedłem myć szrota. Dysza od węża ogrodowego zniknęła w charakterystycznym dla mojej rodziny bałaganie, bo kurwa nie można nic odstawić na swoje miejsce.
Założyłem więc szczotkę do węża i próbuję myć furę. A takiego! Niby szczota szoruje, woda spłukuje, a szrot ujebany jak był tak jest. Krew mnie zalała i lodowatą wodą i gąbką musiałem myć. Teraz łapy mnie bolą. Reumatyzm na starość pewny.

Wróciłem do domu gotować obiad. Tak, gotować. Mógłbym zamówić, ale postanowiłem stanąć przy garach, które zmywam do tej pory XD
Przyszedł kurier. Nie pytając o nic powiedział, że paczka dla Piątego i nawet nie wiedząc, że on to on, wepchnął mu ją w łapy i uciekł. Całość trwała sekundy. Jakby to złodzieje okradali nam chatę to koleś dałby im nawet paczkę. Równie dobrze mógłby ją wyjebać i napisać, że oddał odbiorcy. A Piąty mógłby mieć ryj wydziarany jak Różal, a kurier i tak by później nie mógł powiedzieć, że to Piąty odbierał paczkę, bo nawet na niego nie spojrzał.

WTF poniedziałku, WTF?!

Dobry wieczór ;]

btw
Po pijaku zacząłem rozmawiać z jakąś laską z katalogu przyszłych niedoszłych żon i ona nadal do mnie pisze XD
kurwa :P

sobota, 6 kwietnia 2019

Bogdana do bliźniego miłość

Dziś opowiem Wam historię raczej o rezygnacji.
Posłuchajcie:

Pogodziłem się już z tym że każdy robi dla siebie. Trudno, nie każdego w  domu właściwie ukierunkowano. Są jednak przypadki które powodują w moim sercu ogromny ból.

Nadal nie mogę z ludzi którzy przychodzą do mnie do sklepu z natychmiastowym roszczeniem i uważają, że wszystko im się należy poza kolejnością. Przypominają mi tych co w klejce u lekarza "wejdą tylko na chwilkę o coś zapytać", a potem siedzą trzy godziny i musisz znosić nienawistne spojrzenia innych towarzyszy niedoli z kolejki.

Przychodzi typ, wygrał Specka. No sorry memory my nic z browaru Żywiec nie wymieniamy, bo nie podpisali z nami umowy, i z tego co wiem to z nikim w mieście nie podpisali. Od razu wkurw i mord w oczach gołębia - TO POCO SPRZEDAJECIE?!!!111ONEONEONE - I tłumacze pedałowi, że ja kupuję to piwo tak samo jak on u mnie, i ja nie proszę o promocyjne, nie mam nigdzie powieszonych plakatów kupuj u nas Tatrę w promocji. Idioty jednak nie przegadasz i on wie lepiej. Idąc jednak za jego myśleniem i nie zamawiając danej marki póki się promo nie skończy, to ból dupy jakby za pedofilię w  więzieniu siedział, bo nie może złoić mordy ulubionym napojem.
Ale to jeszcze chuj.

Jest jeszcze jeden nieśmiertelny moty, który sprawia, że mam ochotę zabijać na nowo, na nowo i na nowo.
Wchodzi on - człowiek znikąd. Pierwszy raz u nas. Nawet i nas w województwie, ale czuje się jak pan na swoich włościach i on teraz wymyśla. W chuj hajsu chce rozmienić na dychy, bo musi mieć dla jakichś tam gówniaksów. Część na 50tki, bo musi komuś oddać. Zdziwiony, że nikt mu rozmienić nie chce. Potem życzy se ptysi (kurwa jebane ptysie) w pudełeczku osobno, bo on jeszcze 200km z nimi przejedzie. Kto kurwa jeździ z ptysiami 200km?! Chuj złamany, niech se na miejscu kupi. W międzyczasie zrobi na sklepie totalny rozpierdol, łącznie ze stłuczeniem trzech słoików za które nie zapłaci, bo kto poustawiał je tak blisko krawędzi. Na końcu wyjdzie obrażony, że nie został obsłużony bez kolejki z własnym asystentem oprowadzającym go po sklepie i dającym całą uwagę.

Mi po prostu brak słów. Wiara w ludzi upada i sobie głupi ryj rozwala. Zaczynam wierzyć, że moja pycha i samolubność jest niczym, bo tak naprawdę to ja wcale samolubny nie jestem.

Jeszcze jedno.
Weź komuś wypomnij kurestwo, bo się czepia. Nawet nie wiecie jaki jest wtedy bulwers.
M. ciągle się czepia, że ta wzięła tak, tamten tak... No to mówię - A Ty co odjebałaś z Wigilią i Nowym Rokiem?  - Ludzie! Jakbym kutanga w rój szerszeni zasadził.

Mimo wszystko z zachwytem pięciolatka oglądam tych wszystkich patologicznych ludzi w swoim środowisku. To jakiś rodzaj masochizmu, ale kocham ich kurwa.

Dobry wieczór ;]

środa, 3 kwietnia 2019

Miszmasz i pierdolnik

Dobry wieczór. Może zauważyliście, że spada mi częstotliwość opowieści. To dlatego, że dzieje się tyle, że nie ogarniam życia. Mam mózg tak zaorany jakbym brał jakieś dopy z Domestosu.
Posłuchajcie:

1) "Pyzy"

Praca z samymi kobietami ma wchuj wad. Moje laski się poobrażały każda na każdą i każda teraz łazi z pyzą.
Moja kochana M. się zbiesiła. Nie mogę jej tego przebaczyć. Mógłbym wybaczyć zdradziecki fakt wzięcia urlopu od 23.12 do 05.01, ale nie całą resztę. Nagle spadły jej obroty pracy na sklepie, ciągle siedzi w telefonie... Ogólnie nie robi różnych rzeczy, bo nikt ich nie robi. Dodatkowo zajebała mi wiatę butlami od swojego znajomego. I tego jej najbardziej wybaczyć nie mogę.
G. odpierdala manianę niczym R. kiedyś. To chyba klątwa tamtego stanowiska na kobiety w danym wieku. Biedna G. musi cały dzień układać kiełbasy i nie ma czasu na inne obowiązki.
A. standardowo leci w chuja, bo tak. Kierowniczka ma przez to wqurwa, ja też mam, i tak chodzimy wszyscy nabuzowani. A jakby mało było to S. się zwolniła z dnia na dzień, bo jej kurwa za ciężko było. Czuję się bezpieczniej, bo jak tak każdemu ciężko to SWS nigdy załogi nie zlepi. W ogóle żenada. Było się dużo lepiej uczyć i zostać bankowcem albo kimś takim, a nie kurwa do zawodówki na sprzedawcę, bo oprócz ładnej mordy nic się nie posiada.

2) "Jazu na swoim"

Pogoniłem w końcu starych z domu i mam 3 tygodnie wolnej chaty. Dotrwać tylko do końca tego tygodnia i mam urlop. Potem tydzień do pracy i znowu urlop. Tak będę łupał muzyką do nocy, że to chuj. I niech jebani sąsiedzi pisną chociaż...
Za tydzień robię urodziny dla królów. Szkoda tylko, że chujowym moim szczęściem dobra pogoda kończy się wraz z moim rozpoczęciem urlopu. Do dupy z takim losem. Tak czy srak jakaś impreza się odbędzie. A potem rach ciach i święta.
Muszę się jakoś dogadać z Piątym na temat tego jak będziemy żyć. Bo jak każdy na swoim to któryś umrze i raczej nie będę to ja, bo ja w przeciwieństwie do niego mam pieniądze na jedzenie.

3) "Trzydzieści lat minęło"

Myślę nad tymi swoimi urodzinami. Chyba nie zaproszę króla D., bo mnie ruda szmata zdążyła wyprowadzić z równowagi trzy tygodnie z rzędu.  Pomijając, że miał robić urodziny a nie zrobił, miał być u pana B. na urodzinach. Nie przyszedł, bo nakurwił się z jakimś ziomkiem. Potem umówił się z nami. Dzwonimy, mówi że zaraz będzie bo jest w Żabolu. No to mówimy żeby nam 4pak ogarnął. Na sam pierw mówi, że spoko, a potem pisze, że nic bo musi coś na mieście ogarnąć. O kurwa 22. Na pewno. Nawet nie chcę wiedzieć co. Następnie znowu się umawia. Potem mówi, że się spóźni ale jak chcemy to lapka nam już da. No to wysyłamy króla S., ten stoi pod drzwiami (5min później) jak ten kutas z rana, w końcu dzwoni do króla D., i okazuje się, że odbiera jego siostra która mówi, że zaraz po pierwszym telefonie król D. padł upojony alkoholem tam gdzie siedział.
Kurwa minęło tyle lat a tu się nic nie zmieniło pod kątem spierdolenizny umysłowej!

4 "Kara za dobry uczynek"

W niedzielę znalazłem telefon znanej marki. Już widziałem jak oddaję go pięknej cycatej blondynce, która w ramach wdzięczności zaprosi mnie na browara i nasza miłość rozkwitnie. Widząc jednak etui w brokatowe lamy zwątpiłem. Ponieważ za chuj nie dało się go odblokować, postanowiłem pojechać na psiarskie. Ledwo doszedłem do samochodu zadzwonił telefon. Jakieś dziecko. No to mówię, że właśnie jechałem na psiarskie ale jak jest w pobliżu to mogę mu oddać od razu. Okazało się, że dziewczynka była jakieś 50m ode mnie. Tyle co się nadziękowała to chuj, ale musiałbym czekać z 15lat. I nadal nie mam pewności czy duże cycki by miała :P
W nagrodę kutas od losu, bo jakże by inaczej. Przewiałem sobie uszy i miałem ochotę rozjebać sobie łeb o kamień. Dziękuję. Następnym razem skopię telefon na ulice albo wykurwię do pobliskiej rzeki.

Dobry wieczór ;]

poniedziałek, 25 marca 2019

Fałszywa kryształowa kula

Opowiem Wam dziś historię o straconym marzeniu.
Posłuchajcie:

Idzie pod młotek całkiem zajebista chata w MST. Chata fajna, ale historia dość przykra. I nie, nie żadne długi czy komorniki. Głupota.

Był sobie facet, który miał dwóch synów. Podobnie jak państwo rodzice, wydawało się że fajnie byłoby mieszkać całe życie blisko. Wybudował więc czteropiętrowe mieszkanie. Do każdego mieszkania osobne wejście. No marzenie murarza.
Facet był spoko. Zawsze zapraszał sąsiadów na grilla, jakieś piwko przy płocie... Jego starszy syn czasem brał w tym udział, a najmłodszy sierota wyobcowywał się.

Kiedy zmarła żona staremu, ten zaczął brać fuchy daleko od domu, a chatą zajmowali się synowie, a dokładniej starszy, bo młodszy grał w gry.
Starszy syn jednak się rozwiódł i wyjechał. Chatą zajmował się tylko najmłodszy, a raczej nie zajmował się wcale. Cytując za starym "Nawet jebanej trawy nie skosił!!!".

Młodszy to typ nornika. Król R. mówi, że chyba żywi się promieniowaniem z ekranu, bo w życiu nie widział żeby w kuchni paliło się światło. Nawet roboty sam sobie nie ogarnął. Załatwiła mu ją, przez króla R. dziewczyna. Dziewczyna która i tak rzuciła nornika, który wychodzi tylko do pracy a potem dalej gra.

Stary się wkurwił z lekka bardzo, bo dom staje się zaniedbany. Ponoć chciał go zostawić najmłodszemu, który i tak średnio sobie radzi w życiu, i niebawem go z roboty pewnie wypierdolą. Chciał żeby młody wynajął trzy piętra i z tego żył. No ale... Jebana trawa nieskoszona, to gdzie pilnować lokatorów. I domostwo pod młotek. 500+, kto da więcej?! Ale chałupa naprawdę robi wrażenie. Tylko nie mam wolnych 500tysi :P Chociaż stary, dobry chłop, może sprzeda za 499 tysi XD

Nie inwestujcie w swoje dzieci.

DOBRY WIECZÓR ;]

czwartek, 21 marca 2019

Koniec pierwszego etapu

Jednak upływ czasu wcale nie jest fajny.
Posłuchajcie:

Dwa dni temu miałem imieniny. Dostałem życzenia od 4 osób. 4! Tak źle to kurwa nie było. I teraz uwaga: Od pana Ojca, pani Matki, Piątego i... SWS XD Tak, mój własny Szef złożył mi życzenia, kiedy to najbliżsi towarzysze nie.
Popłakałem się. Ze śmiechu XD


Imieniny to pierwszy znacznik upływu czasu. Bo styczeń to początek, luty walentynki i urodziny pani Matki. Potem marzec i kwiecień to ja, następnie majówka i tak leci ten czas przez lato całe.
Ap ropo lata. Wiecie z czym mi się skojarzyło wczoraj? Z zapachem przy kiszeniu ogórków latem :P Serio. Nie wiem co mnie naszło, ale poczułem się jakby był środek lata, na zewnątrz milion stopni, a w kuchni wszędzie walały się ogórki, koper i chrzan.


W sklepie odpierdalają się cuda na kiju. Te palety to jakieś nieporozumienie jest. Dowody dostawy też. Zanim się człowiek przepierdoli przez te wszystkie pozycje, dziwnie spakowane produkty... Ochujeć można w moment. Na dodatek dany produkt na dowodzie dostawy może nazywać się zupełnie inaczej niż w rzeczywistości. Dlatego są podwójne problemy. Np. tania oranżada czerwona na fakturze ma dopisek "Zbyszko", choć z firmą Zbyszko chuja wspólnego ma. I teraz szukasz oranżady Top, Tip czy jakoś tak i znaleźć nie możesz.
Z innej mańki - Zamawialiśmy czerwoną oranżadę firmy Zbyszko i dali nam dwa razy tą opisywaną wyżej, bo raz dali tanią czerwoną, a drugi, bo chuj wie skąd w nazwie padł Zbyszek. Nie poradzisz.


Za 10 dni państwo rodzice wyjeżdżają na trzy tygodnie. Ale spokój będzie! Kebab dieta, alkoholizm i łupanie muzyką na pół województwa. Chyba, że grafik mi nie pozwoli.

Dobry wieczór ;]

poniedziałek, 18 marca 2019

Ludzie o miękkiej dupie

Spotykając i słuchając ludzi, zastanawiam się jak można dwa i więcej rzy wleźć w to samo gówno.
Posłuchajcie:

Przychodzi pani Danka. Zmartwiona jakaś i w ogóle to wygląda jakby zaraz miała wziąć i umrzeć. No to pytam jaki to ból ją dręczy.
Pożyczyła sąsiadce, i to nie jakiejś bliskiej, sporą sumę pieniędzy. Bo tamta tak prosiła i błagała, że ta nie mogła jej odmówić. Teraz Danka jest w potrzebie i poszła do tamtej po spłatę długu, który z resztą miała oddać już jakiś czas temu. Sąsiadka jej na to że nie odda. Danka mówi, że no chociaż część, bo nie ma na leki, a sąsiadka jej na to, że jakby Danka nie miała to by jej nie pożyczyła.
Normalnie to bym nawet Dance współczuł, ale sama do mnie obrabiała dupę tamtej typiarze, że u każdego ma napożyczne i nikomu nie oddała, a niektórym facetom robiła dobrze za te pieniądze. Skoro Danka wiedziała, że może hajsu nie odzyskać, i nie chciała by tamta jej dobrze zrobiła, to czemu jej ten haj pożyczała?

//

Kolejna ze znajomych płacze teraz, bo spotkała się ze swoim byłym. Tak, powrót do niedawnego wpisu. Ja obiecałem, że będę grzeczny, bo inaczej bym ją nawyzywał. No na kiego chuja ona się pchała na spotkanie z tym typem. I idę o zakład, że jeszcze mu dupy dała.
Dobra koniec tematu bo się zaczynam unosić.

//

Kumpel ma problem z żoną, bo go dziecko szantażuje XD
W skrócie:

Żona wyjechała, a on był zbyt leniwy żeby wozić dzieciaka do szkoły i ze szkoły, więc zadzwonił do wychowawczyni, że latorośli do końca tygodnia nie będzie i tyle. A mały miał nic matce nie mówić. Później jednak matka wróciła i jako że mały coś przeskrobał to ojciec miał mu wymyślić karę. Dzieciak do niego, że jak dostanie karę to powie mamie, że ojciec pozwolił mu nie chodzić do szkoły. I teraz karę mają obaj - i ojciec, i syn XD
Już chyba lepszą historię znam tylko jedną, ale to może innym razem.

//

A teraz może o mnie, bo ja ostatnio za bardzo skupiam się na otoczeniu. Może to i lepiej, bo to znaczy, że mój samolub odchodzi w cień. Albo chociaż nie psuje mi opinii.

Mija kwartał roku, czyli sporo. Teraz mam imieniny, zaraz urodziny, pół roku leci i.... No właśnie, i co?
Chciałem wyrwać znajomych do jakiegoś klubu. Kiedyś jakąś dziewczynę płci przeciwnej przecież poznać trzeba. I ogólnie to człowiek porobiłby coś innego niż siedzenie na ławeczce i gadanie o tym samym. Problem jest w tym, że jak od razu leci gromkie "HURRA!" to zaraz zaczyna się szukanie wymówek. Zupełnie jak z tym jebanym planowaniem sylwestra. Następnie każdy płacze, że gówno było.

No to tyle. To pisałem ja, Jazu z MST lat jeszcze 29.

Dobry wieczór ;]

środa, 13 marca 2019

Jazu okolicznościowy

Opowiem Wam dziś historię pecha okolicznościowego.
Posłuchajcie:

Poniósł mnie wczoraj melanż i się schlałem. Zdarza się. Życie. Dziś ręką Boga jednak wstałem bez dolegliwości po spożyciu. Ubrałem się i pojechałem na nowennę. Ja jestem pijak i degenerat straszny, ale jak każdy katol chrześcijan lubię chodzić do Kościoła. No odpoczywam tam po prostu.

Po Mszy poszedłem zagrać. Pizgawa była straszna. Dopiero koło południa się rozpogodziło. Widząc Maka zgłodniałem. Toż byłem bez śniadania cztery godziny. Nie pójdę jednak do tego szajsu. Wolę tradycyjnego polskiego kebaba. Obrałem kierunek Azmir.
Wiecie co? Nie było placków i dobry ziomeczek Azmir nie był w stanie mi ukręcić kebaba O.O Zniesmaczony całą sytuacją wróciłem do domu.

Ale to tylko część pecha okolicznościowego. W międzyczasie były rajdy. Pisałem do ekipy, ale nikt nawet nie raczył napisać. Ledwo wszedłem do domu i podłączyłem fony cała ekipa robiła kilka rajdów z rzędu. Dostałem prawie ataku agresji, bo te kurwy zawsze grają kiedy ja już chuja mogę.

Wczoraj był dzień w robie dość nudny. Z rana. Potem SWS przyniósł złe nowiny. Wielka dostawa na paletach i wizyta Moni - kierownik regionalnej numer -1.
Nie powiem, walczyliśmy jak lwy. Całą radość zabrała jednak Monia, która jak zwykle z pyzą na pysku zakręciła się po sklepie, dowiedziała się, że nie ma Kierowniczki i poszła, bo w takich warunkach pracować się nie da.
Tylko ja mam takiego pecha, żeby trafiać na takie dostawy i na dodatek załapać się na wizytę tej hieny.

Mam dość, naprawdę. Urlop zjebana pogoda, w pracy chujowe questy, brak możliwości zjedzenia kebsa na śniadanie. Czasami mam wrażenie, że los po prostu lubi mnie ruchać na życiowe przyjemności.

Dobry wieczór ;]

Romansidła! XD

niedziela, 10 marca 2019

Wiedza z życia

Jak to niestety ostatnio bywa, opowiem Wam zbiórkę opowieści z ostatnich dni.
Posłuchajcie:

Najważniejszym wydarzeniem było wczorajsze narkoparty. Tak dokładnie. Pan B. miał urodziny i była impreza w jego zakładzie pracy, którego architekturą się niezmiennie zachwycam. Było to spotkanie które napełniło mnie wiedzą.

Nie wiem co ludzie widzą w papieroskach na astmę. Normalnie zawsze ściągnąłem buszka i biegłem spać. Teraz było zamierzenie co papieroska brać buszka więcej. Wytrzymałem do rundy czwartej i nie jest to doznanie które chciałbym przeżyć raz jeszcze.
Żadnej kurwa błogości. Uczucie otępienia. Łeb ciężki jak kula ze stali i spać się chce niemożebnie. Wzrok jak przez szkło powiększające. I to tylko u mnie. Reszta... Król B. zajebał się i tak kurwa wegetował. Natomiast król S. zajebał taką porażkę, że to wstyd w ogóle mówić. Odrealniło go. Chciał grać na Xboxie, ale jak gra odpalona to nie chciał, po czym chciał znowu. Faflunił od rzeczy, co chwila zmieniał wątek. Powiedział trzy zdania na trzy różne tematy, po zdaniu na każdy, nie przerywając ciągu słowotoku.
Nie polecam.

Dowiedziałem się, że w każdych usługach jest prawie tak samo.
Pan S. jest mechanikiem samochodowym. To co przechodzi z klientami to prawie jakbym u siebie w robocie był. Co chwila słyszy, że za drogo, że gdzieś taniej, że nie jest tak jak powinno, że na bank coś przed nim zataja, że ma być po taniości a potem z mordą że nie działa jak trzeba... Pan S. daje klientowi każdą kopie faktury za części nowe, dodatkowo też pakuje i oddaje stare. Lud i tak się czepia. Zawsze coś się nie podoba. Współczuję mu strasznie.

Zyskałem też wiedzę na temat stosunków damsko męskich. Dosłownie stosunków. Płciowych stosunków.  Czy w gumie czy bez. Z kim, kiedy i dlaczego. Co kobiety lubią a czego nie. I faceci. I ta wiedza mi zupełnie niepotrzebną jest. Bo ja to bym jednak nie chciał wiedzieć co który z nich robi. Bo nie zawsze robi dobrze.

No i co jeszcze?
Wiem jak szybko i w miarę tanio kupić samochód. Wiem, że król B. nie jest taki wszechwiedzący jak to on sam i większość myśli. Wiem, że król M. jednak zachowuje się tatuśkowato i ma dystans do tego co chłopaki odwalają.

Kończę już, bo mnie coś ora i nie wiem czy to wczorajsze picie czy pogoda, która nadal momentalnie skrajnie się zmienia.

Dobry wieczór ;]

czwartek, 7 marca 2019

Dopomożone szczęście

Uważajcie czego sobie życzycie, bo przy odrobinie pecha możecie to dostać. Precyzyjnym trzeba być i szczęściu dopomóc.
Posłuchajcie:

Co prawda inteligentni ludzie się nie nudzą, ale ja jestem spragniony krwi i przemocy. Żony żeby napierdalać nie mam, konkubiny też nie, pozostaje więc zło tego świata - gry.

Allegro jest serwisem upośledzonym jak sam skurwesen. Wpisuję frazę "gry nintendo 3ds" i wyskakuje mi 20 stron niczego. Jakieś gówno gry. W końcu na siłę znalazłem coś dla siebie, kiedy to się pokazało, że sprzedający na inne gry na nintendo, i to wcale nie takie gówniane.

Wystarczy wpisać tytuł gry z dopiskiem 3ds i już mamy serię drastycznych, pełnych przemocy i nieuzasadnionej agresji gier, przy których na bank dostanę choroby lokomocyjnej.
Wyjebałem się z hajsu, ale mam. Resident Evil, Fifa (nie mam pojęcia dlaczego tak jej zapragnąłem, nie wiedziałem, że jest w ogóle na Nintendo, myślałem, że tylko Sockera mają) i Batman XD
Będę żarł gruz, ale warto było.

Dobry wieczór ;]

środa, 6 marca 2019

Rozwiązania losu

Jery, jery... Znowu wciągnęło mnie na tydzień.
Posłuchajcie:

 1) Mam urlop. Właściwie to minęło już pół a ja nie wiem kiedy. Nie zrobiłem nic, bo pogoda delikatnie mówiąc jest do dupy. Napierdala całym złem świata. Minuta z samochodu do marketu kończy się przemoczeniem.

2) Pani Matce odpierdala coraz bardziej z dnia na dzień. Cieszę się jak dziecko, że za miesiąc wypierdala na miesiąc do sanatorium. Współczuję panu Ojcu, że będzie musiał z nią spędzić ten czas, ale za to ja... Odpocznę w chuj, o ile w pracy mnie nie zajadą.

3) Dziś Popielec, więc pora uciąć wszelkie hulanki i dogadzania. Wczoraj miały być jeszcze smaczki, ale jak pisałem, pani Matce odpierdala i "zapomniała" co miało być na obiad. Już chuj, przeżyję. Odbiję sobie jak wyjedzie w końcu.

4) Brak mi sił na babską logikę. Spotkałem się z koleżanką nieco wcześniej niż przyszła reszta. Nieco się poróżniliśmy, ale bez jakichś specjalnych ekscesów. Później jakoś tak wyszło, że każde rozmawiało z kim innym, a później poszliśmy do kina. Dziś ona pisze do mnie czy się obraziłem, bo cały wieczór z nią nie rozmawiałem. Następnie zaczęła mi robić wywód o tym, że nie mam racji jeżeli chodzi o nasze poróżnienie. -.-

Dobry wieczór.

piątek, 1 marca 2019

Nowa wiadomość

Opowiem Wam dziś o moich rozkminkach na temat nowej jakości wiadomości.
Posłuchajcie:

Ja jestem magister dziennikarstwa. Tego samego dziennikarstwa którego nie uprawiam, bo się zwyczajnie brzydzę. A że człowiek jestem bezmyślny, dopiero teraz dostrzegłem jak to wygląda dokładnie. Dziękuję Bogu, że zdecydowałem się porzucić ten życiowy kierunek.
Dlaczego?

Zdarzyło mi się raz czy dwa zobaczyć w TV dłuższe fragmenty programów informacyjnych. To co się w nich odpierdala to jest kosmos. Flaszka wódki na odwyku. Dragsy na imprezie dla gimnazjalistów.
Tu nie chodzi już nawet o popieranie tej albo tamtej opcji politycznej. Tu chodzi o to że im bardziej durna wiadomość opatrzona durnym tytułem, tym lepiej. Nie mówi się o rzeczach ważnych. Mówi się o pierdołach. Sensacja. Szkoda tylko, że okazuje się, że ta sensacja okazuje się jakimś gównem.

Za te całe klikbejty powinni odbierać prawo do publikowania. Poważnie. Czytacie nagłówek "Wybuch kamienicy". No co myślicie? No jebło w jakiejś kamienicy i diabeł. Po przeczytaniu tego co miało być artykułem okazało się, że wybuchło w jednym mieszkaniu, niegroźnie. Ale kurwa wybuch w kamienicy. Mogli zginąć. Miasto mogło spłonąć.

Albo samo przygotowanie do napisania artykułu. Czytamy "Zawaliła się kopalnia złota". Treść artykułu zawiera kilka zdań. Zawaliła się nielegalna kopalnia złota na jakiejś tam wyspie. Według jednych zginęło osób 40, według innych 12. Wyspa na której zdarzył się wypadek jest kurortem wypoczynkowym. Kurwa koniec artykułu.
Przede wszystkim dlaczego miałaby nas interesować jakaś dzika kopalnia złota na końcu świata? Po drugie, skoro już o tej kopalni piszą to mogliby się dowiedzieć czegoś więcej, a nie z braku wiadomości pisać o kurorcie. Bo zawaliła się kopalnia a nie kurort. Już trzeba było napisać o nielegalnych kopalniach, a nie kurwa o najlepszej plaży na południu.

Tak, uczyli mnie tego. I powiem Wam, że to kurewsko smutne. Gówno nie wiadomości. Nie trzeba być dziennikarzem żeby tworzyć taki szit. Osobiście uważam, że straciłem 2lata życia. W ogóle nie powinno być czegoś takiego. Dziennikarz ma informować a nie opowiadać kocopoły.

Dobry wieczór.

środa, 27 lutego 2019

Idiotka

Idiotka. Napoleon planów zjebanych i niespodziewanych. Pani Matka.
Posłuchajcie:

Wqurwiłem się. Oj dawno się tak nie wkurwiłem. Ostatnio chyba dzisiaj rano jak zobaczyłem co Balbina odjebała.

Zostałem wysłany na urlop. A chuj, zaległy. Bo się okazało, że mam. I co? I pani Matka postanowiła mi go zapieprzyć. Zapieprzyć robotą jak zwykle nieprzemyślaną i zjebaną. Taką o której nie ma zielonego pojęcia. Pojęcia w żadnym kolorze. I jeszcze się zasłania, że to planowane było. Jak przyznała, że zaplanowała to sama na spontanie - wyszedłem pierdolnąwszy drzwiami.
Głupoty nie zniesę.

Dobry kurwa wieczór.

niedziela, 24 lutego 2019

Potwór

Zastanawialiście się kiedyś nad cierpieniem z/w miłości? Myśleliście kiedyś jakie to jest głupie?! Opowiem Wam dlaczego jestem potworem i dlaczego dobrze mi z tym.
Posłuchajcie:

Dawno już zauważyłem, że zakochani, zwłaszcza kobiety, mają masochistyczny wręcz pociąg do swojej patologicznej miłości. Tłumaczę: facet narobił babce mnóstwo syfu, wylała Bałtyk łez, straciła nerwy i zdrowie, w końcu sto lat temu się z typem rozstała i ma już kolejnego, a ona dalej wraca myślami do pierwszego. No kurwa w głowie się nie mieści, a ja to ciągle napotykam.

Znowu go spotkałam. Był taki smutny.
Mówi, że nadal mnie kocha, ta jego to była pomyłka.
Nie kocham go już ale tam mu współczuję.
Widziałam na Fejsie, że to wrak człowieka/nie układa mu się.
I jeszcze wiele spierdolonizmów wyczytać można. To samo miała Królewna, to samo P. i jeszcze inne dziewczyny które znam osobiście bądź cyfrowo.
I tu moje pytanie- po kiego?!

Bo ani to sentyment, ani ich interes. No bądźmy szczerzy. Nie mydlcie mi też oczu "pierwszą miłością" albo empatią. To czysta głupota. To jak ponownie zakładać raniące nas buty, tylko dlatego, że kiedyś je lubiliśmy i nie chcemy żeby teraz tak bezczynnie leżały.
I tak na nowo, i na nowo, i na nowo.

Jestem potworem. Tak, jestem potworem. Ja nie męczyłem się z powrotami. Były one o tyle ciężkie, że to do mnie wracała przeszłość. Ja posłałem moje uczucia do Piekła. Pozostały tylko trawiące wspomnienia płomienie. Teraz w ogóle mnie to nie rusza. Bo niby też dlaczego by miało? Bo kochałem szczerze? Nie zaprzeczę, kochałem. I tyle. Było, nie ma, nie będzie. Nie śledzę miłości swojego życia na necie. Nie pytam o nie. Nie interesuje mnie co się z nimi dzieje. Nie roztrząsam, że może byłoby inaczej gdyby coś tam.
Jestem potworem.

Nie róbcie tego. Nie roztrząsajcie. Nic dobrego z tego dla was nie wyniknie.

Dobry wieczór ;]

poniedziałek, 18 lutego 2019

Dziki zjazd

Miałem wczoraj dla Was opowieść pełną agresji, złości i nienawiści. Przez noc jednak doszła jeszcze jedna opowieść. Opowieść o miłości i spokoju.
Posłuchajcie:

Sny. One chyba nigdy nie przestaną mnie zadziwiać. Swoją dokładnością, sposobem dobierania elementów, fabułą, a nawet czasami realizmem.
Dziś sen miałem o miłości.

Nie, nie było to żaden porno erotyk. Zboczeńce. Był to raczej romantyk. I wiecie z kim w roli głównej oprócz mnie?! Śniła mi się P.
A był to tak:

Nie pamiętam dokładnie dlaczego, ale mieszkaliśmy razem. Ona z jakiegoś powodu potrzebowała, więc wypełniłem kwity i zostaliśmy małżeństwem. Później na tym mieszkaniu co to razem w nim mieszkaliśmy znalazłem torbę której używałem na studiach. W środku znalazłem kryształowe kule. Pamiętacie moją opowieść o kryształowych kulach? No, to  teraz zgadnijcie co było w nich niezwykłego? Otóż były dwie kule z jedną gwiazdą, z czego jedna bardzo zniszczona.
Później jakoś tak wyszło, że zacząłem się drażnić z P. i zacząłem ją łaskotać. Następnie padł tekst, że teraz przecież jesteśmy małżeństwem i mnie pocałowała. Tak jak to ona umiała tylko. Niby nieśmiało, ale kurwa odważnie. No, można tak. Mnie lekko zamurowało, a ona spytała dlaczego się dziwię, bo mówiła, że mnie nie nigdy nie będziemy razem? Przecież jestem największą miłością jej życia. I pocałowała mnie drugi raz.
Koniec.

Bo się kurwa musiałem od razu obudzić! Noż w mordę jeża. Tam jeszcze pięknej fabuły mógł być ciąg dalszy, ale durny organizm postanowił się obudzić. Jebany zdrajca :/ FOCH!
Niemniej strasznie spokojny się czułem. I tak przyjemnie i było. I jest, choć zapominam już snu.

//

Krótko o dniu wczorajszym.

Miałem mieć K. (nową dziewczynę) do pomocy i Balbinę na drugim stanowisku. Zadań miałem od chuja, więc liczyłem, że K. zajmie się gołębiami a ja porobię wszystko. Na wstępie dowiedziałem się, że K. nie będzie, bo jest chora. Ale nikomu nie powiedziała, tylko napisała D. na fejsie. Ale żeby D. raczył komuś, czyli mi, powiedzieć to już nie. Za to w swej bezbrzeżnej głupocie zostawił swoje klucze Balbinie, a w poniedziałek ma na rano, więc nie wiem jakim chujem magik jebany chciał te drzwi otworzyć. Potem przyszedł z ulaną, która już nim dyryguje. Do tej pory grzmi w uszach "weź paragon!!!".

Przyszła baba i zażyczyła sobie dwie paczki cienkich PallMalli i jedną cienkich Winstonów. Dostała i wyszła. Zaraz wraca i awantura, że całe życie pali LD a ja jej PallMalle dałem. I że Winstony chciała a ja jej paczkę LD dałem. I co chwila teksty, że chyba jakiś głupi jestem i nie pamiętam co było przed chwilą. Gołębie to ją na miejscu zajebać chciały, a ja tylko dostaje co rusz bomby, od niej i od nich. W końcu wyszło, że paczkę Winstonów miała w kieszeni a mi pokazała swoją. A że prawie ją wyzywałem to takim uniesionym tonem krzyknąłem "i co?!". Rzuciłem w nią tymi LD i powiedziałem, że nie zapraszam ponownie. Ale gdybym miał pewność, że to nie jest stała klientka to bym ją zwyczajnie za ten tekst o normalności wyjebał ze sklepu.
Tak to jest jak się w niedzielę do pracy chodzi.

Dobry wieczór ;]

wtorek, 12 lutego 2019

Detektyw Jazu na tropie

Dziś będzie opowieść z wątkiem tajemnicy. Nieznanego nikomu sekretu najwyższych szczebli mojego miejsca pracy. 
Posłuchajcie:

Jak zwykle historia ma milion początków, a ja zbyt zmęczony jestem żeby opisywać każdy z nich. Mam mało czasu, dlatego samolubnie wypycham każdą sekundę swoich dni.

W niedzielę przyjechały ciotki. Ja w tym czasie byłem na poksach z królem Nadwornym, a potem na piwie z królem R. Bo ja muszę wśród względnie normalnych ludzi przebywać. I napić się w końcu z drugim człowiekiem, a nie ze swoim odbiciem w szybie laptopa, co swoją droga jest dość niebezpieczne.
W międzyczasie zadzwoniła R. Gadałem z nią z pół h, "olewając" przy tym króla R. Głupio, ale wprowadziło to kilka zmian w moim życiu. W tym niepewność. Ktoś doniósł R., że widział Kierowniczkę z SWS w barze naprzeciw biura. R. myślała, że szykują się zwolnienia, ale ja wiem poco Kierowniczka się widziała z SWS. Bar pewnie dlatego, że nie chciał żeby inni słyszeli, że będą podwyżki.
Ap ropo...

Kierowniczka zagadała mnie o podwyżkę. Zagrałem więc z nią w otwarte niedopowiedzenia, i spytałem czy wie ile kto dostał skoro ona to załatwiała. Potwierdziła, ale i tak spytała. Ja ją więc spytałem czy nie jestem jej solą w oku, skoro objąłem jej moje obowiązki. Powiedziała, że skoro dostałem je to musiała mnie pochwalić, a skoro mnie chwaliła to znaczy, że jest OK. Ale powiedziała też, że tylko ja i M. dostaliśmy podwyżki, bo tylko my na nie zasługujemy.
I to dało mi do myślenia.

Te nasze predatory już kłapały tymi mordami o podwyżce. Stąd wiem, że nie tylko ja i M., ale i A., i Kierowniczka, i pewnie jeszcze orzełek D. I szczerze mówiąc A. jak A., ale D. zasłużył na bolca w dupę a nie podwyżkę.
Wracając do A.

R. twierdzi, że nie tyle A. została zwolniona przez Kierowniczkę, ale sama się z SWS dogadać nie mogła. Prawdą jest, że w tamtym okresie psiapsiólkowały sobie z Kierowniczką, a przez to z SWS. On miękki jest niczym mój kutas i zawsze kobitą na rękę leciał. Niesprawiedliwe to jest, ale... Natomiast R. twierdzi, że sama została zwolniona przez Kierowniczkę. Ja się nie dziwię Kierowniczce, bo R. od dobrych dwóch miechów w chuja waliła, i denerwowało to i mnie. No sorry, w pracy pracujemy, a nie pijemy kawę, plotkujemy i siedzimy na fejsie. A tak pracowała R.
"Pracowała" XD

M. zdradziła mi, że ktoś chlapnął, że R. strasznie się rozpiła przez to, że nie ma roboty. Ona w ogóle ostatnio trudno miała. Chociaż twierdzi, że SWS jej powiedział, że bardzo ją szanuje i ma u niego zawsze otwartą furtkę, ale R. przez Kierowniczkę nie wie czy chce u nas pracować.
Kurwa, Moda na Sukces.

Muszę to rozkminić. Dowiedzieć się kto kłamie, kto przeinacza, a kto nie mówi wszystkiego. I dlaczego przede wszystkim! Z życia w świecie sekretów i mrocznych tajemnic nic nie może się udać. Ja nie mam zamiaru spiskować. Poza tym pomimo uśmieszków to mi może ktoś zasadzić kutanga w odbyt, a ja bardzo bym nie chciał tego.

A teraz motyw muzyczny dzięki Wallanderowi.
Dobry wieczór ;]

MUZYKA NA DZIŚ:

niedziela, 10 lutego 2019

Miszmasz

OK, pozbierałem się trochę, więc pora na opowieści.
Posłuchajcie:

1) Zacznę od tego, że pani Matka sprowadza mi na chatę towarzyszki swojego dzieciństwa - moje ciotki. I chuj ją za to, bo chce mnie wyjebać z mojego pokoju. Tempa dzida.
Ja teraz mam pierwsze zmiany, czyli wstaję o nieludzkiej porze. Gdzie ja kurwa o trzeciej w nocy, albo nad ranem jak kto woli, będę szukał przy śpiących ciotkach swoich rzeczy. Na dodatek zawsze odsypiam po robocie, więc jak kurwa mam spać, kiedy w salonie do którego próbują mnie przesiedlić, będzie cała rodzina. Bo to pewne jak syfilis po dyskotece jest, że cały dzień do późnych godzin nocnych będą siedziały w salonie. Ale to oczywiście ja się z nikim nie liczę, jestem samolubny i nie umiem myśleć szeroko.
Ap ropo...

Pani Matka tak szeroko myśli, że jak zadzwoniłem czy kupić coś do chleba, powiedziała że wszystko mamy i się chamsko rozłączyła. Mamy. Światło w lodówce XD Jakbym nie kupił to nawet chleba by nie było XD LOL I osoba taka jak ona uczyła młodzież :P

2) W pracy odjebane widowiskowo. Czuję, widzę to. Jak nic toczy się jakaś wielka gra Kierowniczki ze wszystkimi wokół. Tylko jeszcze nie znam zasad i celu tej gry. Na pewno działa są wytoczone w A. i D. Ale bo to człowiek wie czy aby czasem nie podaje mi jakoś trucizny? Na razie łudzę się, że co najwyżej pluje mi do wody.

Dochodzę do wniosku, że największym naszym brakiem, wadą, jest brak zorganizowanych składów. Np. ja i M. jesteśmy zgrani wspaniale, dlatego zawsze sporo ogarniamy i jest nam ze sobą dobrze. Natomiast po innych zmianach zawsze jest jakiś syf, rozpierdol i żale, że ktoś nic nie robił. No ale nic dziwnego, skoro D. myśli jedynie kutasem i jedyne co robi to pisze do dupy na fejsie. I wiele jeszcze złego mógłbym tu o D. napisać, ale denerwować się nie mam zamiaru.

3) To będą pierwsze walentynki od długiego czasu, kiedy nie stworzyłem żadnego romansidła. Pourywałem kontakty z ludźmi tworzącymi Sztukę, a samemu jakoś nie chce mi się ogłaszać, że napiszę wiersza za hajs. Nie będzie pieniążków za poezję niskich lotów. jery, jery... Szkoda. Naprawdę to lubiłem.

W ogóle wkurwia mnie ten dzień. Jeden dzień, nie święto!, a kurwa wystrój jak na maraton świąteczny. Na nowy rok ludzie tydzień pijani chodzą. Choinki, zajączki i kurczaczki przez miesiąc się utrzymują. A walentynki to jeden jebany dzień, przez który muszę dekorować sklep na czerwono jak w burdelu jakimś.
Łan chuj. Jakoś zniosę to.

//

Wiele jeszcze bym Wam rzeczy opowiedział, ale mam mało czasu. Nawet nie starczy mi żeby ciastko zjeść. Serio. Mam dwa zajebiste ciastka i nie mam czasu ich zjeść. Moje życie bez sensu nie ma sensu, kiedy jest niepoukładane. A ja poukładane życie raczej wiodę. Staram się znaczy :P

Dobry wieczór ;]

piątek, 8 lutego 2019

Ja Kierownik

Cóż to był za dzień.
Posłuchajcie:

Dzień zaczął się do dupy. Nie będę roztrząsał. No może tylko, że między innymi pękł mój ulubiony kufel do herbaty.

DOSTAŁEM OFICJALNY AWANS I PODWYŻKĘ!!!

Dobry wieczór ;]

środa, 6 lutego 2019

Nie zmieniło się nic

Opowiem Wam historię, którą już opowiedzieć miałem dwa tygodnie temu, ale no...
Posłuchajcie:

Równo dwa tygodnie temu wpadł do mnie znajomy z siostrą. Część tej ekipy z czasów szkoły średniej do której również należała Maria, jej bracia i kuzyni, oraz kilka osób o których wcześniej opowiadałem. Miłe było dla mnie to spotkanie, ale jak ktoś zaczyna odwiedzać cię codziennie przez dwa tygodnie to robi się męczące. Na szczęście moje ostatnie niepowodzenie zrobiło przerwę w znajomości :P

Siedzieliśmy, piliśmy piwo i gadaliśmy o starych czasach. Fajnie było. "A pamiętasz?" XD Nagle Arek zaczyna - Zgadnij kogo ostatnio spotkałem?! Kurwa, Rzemyka. - No to pytam co z tego, a Arek - Nie uwierzysz, przywalił się i obraził.
Ach, kolega Rzemyk...

Rzemyk był znany z tego, że musiał się do kogoś przyjebać. Coś jak Śmieszek, tylko śmieszek robił to żeby ukryć to, że się najebał i iść do domu. Rzemyk krzemyk to zupełnie inna liga. On miał chyba po prostu taki fetysz.
I tak zaczęliśmy wspominać:

Była, chyba w drugiej klasie, akademia na dzień nauczyciela. Mieliśmy parodiować nauczycieli. Były scenariusze. Każdy miał sobie wybrać rolę i wpisać się na listę. Rzemyk wziął dyrka, bo a jak. Jakaś dziewczyna wybrała sobie rolę prowadzącej. Tak, Rzemykowi przypomniało się, że on by wolał prowadzić, ale nie wiedział, że taka funkcja jest dostępna. I nie wiedzieć czemu od razu z agresją do dziewczęcia.

Inna sytuacja była kiedy były zawody w siatkówkę. Był warunek, że muszą być dwie osoby rezerwowe żeby drużyna mogła startować. Chuj wie dlaczego wzięliśmy Rzemyka. Pokłócił się z kapitanem, już nie pamiętam o co, i poszedł. Przez to zabrakło nam osoby i nas wywalili. Pamiętam po tej akcji dzwoniliśmy po niego tylko w ekstremalnych sytuacjach, o co oczywiście miał do nas pretensje.
Niesamowity typ.

Fajnie było powspominać. Ale starczy mi już. Teraz marzę o innych rzeczach. Na przykład o tym żeby te jebane walentynki już minęły!

Dobry wieczór ;]

poniedziałek, 4 lutego 2019

Miszmasz

Dobry wieczór.
Przez ostatnie dni nie mogłem zebrać myśli. Zapomniałem połowę rzeczy o których chciałem Wam napisać. Pozwólcie więc, że opowiem Wam chaotycznie o wszystkim i o niczym.
Posłuchajcie:

"JA". Jeszcze niedawno wydawało mi się, że to moja klątwa. Nie tylko moja. U mnie to może tylko skażenie. "JA". Wszędzie i u wszystkich. Tylko "JA".
To dość uciążliwa dolegliwość. Ty hipolstwo. No bo na przykład: Król B. ciągle wyzywa różnych ludzi, że nie odbierają fona, albo na Fejsie nie odpisują. Nagle się okazuje, że sam robi to samo. Albo śmieje się z króla D., a teraz robi dokładnie to co on. Ale przecież on może, bo nie jest królem D. To dość przykre i irytujące, bo ja nadal będąc wspaniale niezależnym zostaję pokrzywdzony.
Pozostając w temacie...

D. przechodzi sam siebie. Ja go wezmę na rozmowę w 4 oczy, a jeżeli nie odniesie to oczekiwanego skutku to idę na donos do SWS. Co mnie zmotywowało do takich radykalnych czynów?
Otóż jak wiecie miałem długi weekend T.T D. natomiast w sb miał na drugą zmianę, a niedzielę wolną. Toczyło go też to gówno co mnie, tyle że już wcześniej. I dzwoni do mnie w piątek D. z takim tekstem:
- Ja nie chcę nikomu robić pod górę. Mógłbym iść po L4 ale chcę być w porządku. Mi starczy ten jeden dzień żeby wyzdrowieć. - mówi tym swoim roszczeniowym tonem. Ja mu odpowiadam, że sam jestem chory i nic mnie to nie obchodzi. Jak jest chory to niech idzie po to L4 i niech SWS się martwi. A D. mi na to - Mnie też to nic nie obchodzi, a ty mógłbyś ten jeden dzień jeszcze za mnie przyjść do pracy!
Ja to się zastanawiam czy on jest tak głupi czy arogancki po prostu. Od razu zwęszyłem w grafiku, że do Ulanej chce jechać tylko nie ma jak. Za to jak przyszedł do pracy to od razu pokazuje SMSa od SWS, że mam mu dać 300golda zaliczki.
To jego jebane "JA". Widzi, że zdycham, powinien zrozumieć. No ale nie, bo przecież "JA".  Tak mnie podkurwił, że chyba zrobię mu próbę sił.

Ja mam doktorat z YT. Z radością stwierdzam, że pojawiło się ostatnio kilka memów które naprawdę zdobyły moje serce. Jak na przykład zdjęcie szczeniaków bernardyna i taki tekst:
- Panie, a duże one urosną?
- Panie, one większe już nie będą!
XD Piękne.
Albo facet kupuje mój ulubiony kabel od prodiża i pyta gówniaka gdzie kliknąć żeby kupić, a gówniak przejęty mówi, że jeszcze nie umie kupować na necie. Popłakałem się ze śmiechu.

Mam mieszane uczucia co do państwa Rodziców względem mnie i mojej pracy. Bo raz jakby nawet ją chwalili, i moje podejście do niej. Z drugiej strony mam wrażenie, że traktują to jako ujmę i ewentualne zło konieczne.
Ostatnio rozmawiali z jedną z moich klientek. Byli wniebowzięci słuchając o mojej zajebistości, profesjonalizmie i w ogóle o mojej osobie. Ale gdzieś tam dalej echa o zarobkach. (Zaraz pierdolnę w tego jebanego laptopa. Jebana klawiatura!!!)
Co gorsza i co śmieszniejsze, zawody gdzie mnie widzą wcale nie są bardziej opłacalne od mojego. A swoją pracę, o zgrozo, lubię.

Wiele, wiele jeszcze historii bym Wam opowiedział, ale zwyczajnie nie mam siły, czasu i cierpliwości do maszyny na której piszę.

Dobry wieczór ;]

niedziela, 3 lutego 2019

Wyjebany

Dziś opowiem Wam o czymś mi już znanym. O czymś co nie rusza mnie już nawet.
Posłuchajcie:

Nie, nie będzie to opowieść o którymś to już blogu który wypierdala non top. Będzie to opowieść o zasadzeniu kutasa przez los.

Jeśli uważnie mnie czytacie, wiecie że w tym miesiącu będę orał tygodnie po sześć dni. Za to miesiąc zacząłem długim wolnym weekendem. Miałem pić i robić dużo ciekawych rzeczy.
Pochorowałem się akurat na weekend.

Dobry wieczór, kurwa :/

czwartek, 31 stycznia 2019

Anioł w Piekle czyli zesłany

Spotkało mnie dzisiaj wielkie nieszczęście, które moja męczeńska rodzina tłumaczy, że czasami trzeba pomóc.
Posłuchajcie:

Dzień zaczął się niewinnie niczym wyjście na jedno piwo w kolegami. Pojechałem do pracy, wymieniłem "grzeczności" z M. Zrobiłem świeże zamówienia i...

Była 6:30 kiedy zadzwonił SWS. Był tak zaspany, że miałem wrażenie, iż leżę z nim w łóżku. On nie jest osobą wstającą przed 8. chociaż ma małą armię pięćset plusów. Spytał kto jest na zmianie i powiedział, że oddzwoni.
I kurwa oddzwonił.

Chciałbym żeby to się nigdy nie wydarzyło. Nie, nie dla dobra koleżanki. Dla mojego dobra. K. z MST zasłabła i ktoś musiał ją zastąpić. Tak się złożyło, że tym kimś miałem być ja. I wierzcie mi bądź nie - dla mnie to największa z możliwych kar. "Tylko w swojej ojczyźnie może być prorok tak lekceważony."

To co się dzieje w tym oddziale to jest kongo nie do opisania. Chciałem, robiłem plan wpisu. A taki chuj! Myśli mi mało na opisanie tej patologii. I tak, mówię tu o mieszkańcach mojego MST. Nie wiem kiedy kurwa taka patola tu zamieszkała. To powinno być ustawowo zakazane i karane z urzędu! Ja pierdolę! Sześć godzin pracy, 10 lat terapii psychologicznej. I nie chodzi tu tylko o krojenie po 4 plasterki miękkiego sera dla ukraińców, którzy za chuj po polskiemu nie umieją. Miejcie mnie w opiece! Tu chodzi o spierdolonizm mieszkańców.

Ale z innej mańki.
Poszedłem w delegację. Byłem sam. Achtung! Uwaga!
Dostawy:
- wędliny
- piwo
- fajki
- Carrrefour
- a nawet pierdolony słonecznik!!!
Poszedłem sprzedawać na obcą ziemie a zapierdalałem jak czołg. Bez fajek, bo mi się skończyły, a tu nikt takich nie sprzedaje. Walcząc z miejscowym spierdoleniem umysłowym. A ja przecież jestem stąd.

Nie wypada mi obmawiać. Nie poszedłem na Judasza, ale mam takie obrazy... Niech ktoś przypierdoli się do mojego sklepu, koleżanek i Kierowniczki... Zajebię kutasem na śmierć! Wychwalane MST jest jak dziewczyna na Tinderze. Zaproś i sam się przekonaj.

Dobry wieczór ;]

niedziela, 27 stycznia 2019

Czujny

Opowiem Wam historię rozciągającą się na kilka dni wstecz.
Posłuchajcie:

Dziwnie się czuję kiedy jestem chwalony. Mam wrażenie, że lud jaja sobie ze mnie robi. Że to ironiczne takie. Nie żebym lepiej się czuł kiedy się po mnie jedzie. Po prostu nie wierzę w nadmierne wychwalanie danej osoby.
Nie wierzę w siebie.

Od czasu kiedy pochwalił mnie SWS z żoną, mam wrażenie, że liczba pieśni wychwalających moją zajebistość wzrosła niczym liczba islamistów na zachodzie. Zaraz po nich zaczęła mnie chwalić Kierowniczka. Na tą jednak uważam, bo zalatuje mi to Judaszem. Mam wrażenie, że gdzieś tam czai się duch Brutusa, który czeka tylko żeby mi wbić sztylet po samą rękojeść.
Następni w kolejce są klienci. Tu jestem w szoku ofiary gwałtu, gdyż rzesza wychwalających mnie znacznie się poszerzyła, zwłaszcza wśród osób których nigdy bym nie podejrzewał o jakieś ludzkie odruchy, a zwłaszcza o sympatię do mojej osoby.

Fala beki i nienawiści do D. trwa i rośnie. On sam się prosi.
Siedzę wczoraj i kontempluję grafik. Jednak będę zapierdalał na kres swej wytrzymałości, kiedy to reszta składu ma pobrane urlopy i...
Posłuchajcie:

Opowiadając o D. nie wiem od czego zacząć. Chłopak ma tak najebane w życiu, że chcąc mu obrobić dupę mógłbym napisać książkę o każdym odpale z osobna. I jeszcze żeby dało się to chronologicznie ułożyć.
Może tak:

- D. najebał potężnie w kasie, a jak wiadomo z kasą nie ma żartów. Sam jednak już dawno jawnie przyznał, że na hajs schapany jest strasznie.
Klient, który przeważnie Kierowniczce zostawia spore napiwki, zostawił 50zeta. I tu D. zaczął kręcić. Na sam pierw powiedział, że wybiegł za klientem z tą kasą w ręku a potem ją zgubił. Potem, że wybiegł za klientem a kasę zostawił na blacie i jak wrócił to już jej nie było. Następnie wyjął z kasy 50zł, bo twierdził, że nie pamięta czy czasem nie schował tych pieniędzy do środka. I przeżywa, bo może klient w poniedziałek zażąda zwrotu, a tej kasy nie ma. No i stwierdził, że nie wie z czego ale mu odda, albo zadzwoni do SWS co ma zrobić. I opowiada debil skończony klientom jak to zgubił pieniądze klienta. Jakim kretynem trzeba być żeby takie coś robić to ja blady jestem. Teraz jest już skończony na amen.

Osobiście uważam, że przytulił te 50zł. Praktycznie pewien jestem, bo jak kiedyś ja znalazłem 20zł w sklepie i okazało się, że to takiego dzieciaczka, to D. 100 razy chodził i pytał czy na pewno mu oddałem. Innym razem zajebał 5zł spod kasy, bo było niczyje.
A jak ma manko to przeżywa jak dziewica okres. Byleby tylko grosza nie zapłacić.

- D. od razu mi się pochwalił, że zażądał dwóch dni wolnego na walentynki żeby zrobić Ulanej niespodziankę. Tu mnie podkurwiło, bo:
Pani Matka ma w walentynki urodziny. Wyprawia je w sobotę i poprosiłem żeby mieć tego dnia pierwszą zmianę albo wolne. Oczywiście dostałem je ale jak przyznała żona SWS przypadkiem, bo nie spojrzała na moją kartkę. Niestety idę w niedzielę do pracy tak też wiecie... To jest kurwa dramat. Stąd te jebane pochwały. Żebym się nie spierdolił przypadkiem. Tak, ten miesiąc jest jak najbardziej pod moim znakiem.
Ale wracając do D.

- On coraz bardziej odpierdala. Zaczyna układać sobie grafik pod kontakt z dziewczyną. Z jebaną DZIEWCZYNĄ! Nie narzeczoną z datą ślubu, nie z wielomiesięczną konkubiną z którą ma dzieci. Z dziewczyną która może go kopnąć w kroczę w każdej chwili. Rozum mu odjęło. Zachowuje się jak stary Janusz sfuzjonowany z gówniakiem który przeżywa pierwszą miłość.
Uwaga, właśnie wziął wolne, bo świętują 5 miesięcznice.
Jednak biorę urlop na urodziny, obejmujący majówkę. Chuj, jadę na dziwki.

Czekam do wtorku i ustawiam kilka spraw z Kierowniczką a potem biorę się za wyklepywanie świata. Albo zaczniemy się szanować albo ja to pierdolę.

Dobry wieczór ;]

piątek, 25 stycznia 2019

Totolotek

Już jest. Szybko, a może nawet za szybko. Grafik na luty.
Posłuchajcie:

Byłem wczoraj w biurze po pit. Śmiechłem, bo oni sami nie wiedzą jak to teraz jest z tym rozliczeniem. Nie ważne.
Zeszło na grafik.

Jak to bywa w naszej firmie, LOL naszesz XD, grafik to chaos. Nikt nie zna motywów tworzenia jego. Po prostu chaos. Z tego też powodu w lutym będę zapierdalał jeden dzień więcej, bo w tym niby zapierdalałem jeden mniej XD Piękne. No ale ból dupy jest tak duży, że no trzeba mi ten dziej dojebać.
W każdym razie byłem pierwszym który widział grafik, o czym nie powiedziałem nikomu.

Dziś w południe dostałem zdjęcie grafiku. Ledwo go dostały w swoje łapy i już pokreślony jak kupon lotto. Ja pierdolę. Oczywiście "to biuro tak zarządziło". Ta biuro zarządziło, że z dupy z jednej zmiany idę na drugą, ot tak w środku tygodnia po czym wracam do poprzedniej zmiany. Ale już im to powiedziałem. Takie cwane były. One serio myślą, że ja taki durny jestem?
Ale...

Nieco po 14 zadzwonił D. Z tą samą śpiewką - "Biuro zarządziło". Samo z siebie, Bogdan mówię ci.
Nie, nie zdenerwowałem się. Zaśmiałem, bo mam taki grafik, że mogą mi co najwyżej dać, a nie zabrać, bo nie ma z czego T.T Wierzę w ludzi, ale ludziom nie wierzę.

Dobry wieczór ;]

MUZYKA NA DZIŚ:

czwartek, 24 stycznia 2019

Święty Jazu od patoli

Dziś opowiem Wam historię która rozwali Wam mózgi. Mi zryła kaszkiet potężnie. Będzie to opowieść o winie i o karze. O przebaczeniu i o miłości do "córek marnotrawnych".
Posłuchajcie:

Na osiedlu na którym pracuję jest sporo patoli. No nie ma co się oszukiwać. Pijaństwo i przemoc domowa to niemal codzienność, ale skoro im tak dobrze, to dobrze. Ja muszę pozostać neutralny. Chyba, że dotyczy to zła wymierzonego bezpośrednio we mnie bądź sklep.
Nadal też uczę się kto jest kto.

Przychodzi do mnie "mama" z pięcioletnią Julką. Po twarzy Julki widać, że w czasie pobytu w inkubatorze musiało być ostro balowane przez inkubator. No jak nic dzieciak jest lekko upośledzony. Nie przeszkadza jej to być odważną i roszczeniową. Te liczne wpierdole które przeżywa również.
Jej rodzicielka to typowy baboalkus. Tu stara się być kulturalna, ale widać, że gdyby nie świadkowie to i język byłby inny, i zachowanie. Dumę menela jednak ma.

Wczoraj mimo szczodrości "matki" Julka żądała więcej. Sam mało jej nie zajebałem. Trudno. Ja też mam granice, zwłaszcza dźwięków, bo ślepy jestem jak kret, ale słuch mam dobry. Po małej awanturze panie opuściły sklep.
Nie mięła godzina.

Po czasie potrzebnym do spożycia pół litra Żubrówki białej, i jak mniemam dwóch mocnych tanich piw, a także wytarciu gili zapłakanego po wpierdolu dziecka, wracają do mnie "mama" i Julka. Wręczają mi lekko wygniecioną, ale całą Czekotubkę. Madka mnie przeprasza i każe Julce mnie przeprosić. Mówi jaki to wstyd, jak jej przykro... I cały czas każe dziecku mnie przepraszać. Ja mówię spokojnie i z uśmiechem wyrozumienia, że rozumiem, że nic się nie stało, że to dziecko... Mówię do Julki, że źle zrobiła, ale dobrze że oddała więc tym razem jej wybaczam, bo wierzę że więcej tak nie zrobi.
Kwadrans grzeczności później wreszcie kurwa sobie poszły.

Pół godziny nie minęło jak wróciły. Po więcej Żubrówki i piwa. Madka nadal każe biednemu dziecku mnie przepraszać. Rezolutna Julka przerażona nieco sytuacją (jak nic dostała za to w domu) mówi, że mnie za to przytuli. Ta, ona mnie tulić będzie a stara mi pół sklepu opierdoli. Szybki tulas i nara dzieciaku. Madka dalej, że to wstyd, bo ciągle u nas kupuje... Ble, ble, ble... Honor menela. Dziecko po pijaku napierdalać można, ale kradzież to ujma na honorze.
Jebać. Poszły.

Jakiś czas później przychodzi grupa roboli. Standardowo - jakieś konserwy, bułki piwo. Jeden z nich mnie zagaduje, że jego córka mi dziś coś zwinęła ze sklepu. No i oczywiście mnie przeprasza, bo siara i w ogóle... Bla, bla, bla... Ja mu mówię, że wyjaśnione, oddane, jest git. No to dobrze, że jest dobrze.
W tym samym czasie do sklepu wszedł inny patorobol. "Osiema sąsiad!" i ojciec Julki poszedł.
Zaczęło się.

Panie Bogusiu! Jaki to patol jest. On tylko chleje z tą swoją, a małą córeczkę mają. O taka! Pięć lat. Ona u nas na sylwestra się schowała, bo ją lali. Czai pan? A tutaj "Siema sąsiad". Takich sąsiadów...
Grubo kurwa. Toś się Bogdan wpakował - myślę sobie. Swoją drogą ten też nie lepszy, bo niedawno odznaczył swoją konkubinę orderem pandy, a wcześniej połamał łapsko. Jeden warty drugiego.
A ja co?

Ja jestem ten dobry, uczynny i sympatyczny pan Bogdan. Ten co poratuje 20gr jak do piwka zabraknie, zawsze się uśmiechnie, wysłucha i powie co się chce usłyszeć. Ten co nie osądza i zawsze jest w sklepie. Ten co nie patrzy na wygląd czy zachowanie. Na status społeczny.
Tak, to ja. Święty Bogdan od patoli.

Dobry wieczór ;]

wtorek, 22 stycznia 2019

Bezradny

Podobno istnieje granica głupoty!
Posłuchajcie:

D. chciał się ze mną zamienić na poniedziałkową zmianę, ale to był mój długi weekend, więc odmówiłem chujowi. Z resztą jak ja się chciałem zamienić to on na mnie dupę wypiął. Oko za oko. Wczoraj dowiedziałem się za to, że D. chciał się zamienić z A2 na dzień wolny, bo...
"Przez trzy tygodnie swojego urlopu nie nasycił się obecnością swojej dziewczyny."

M. zanosiła się śmiechem jak na haju. Mi oczy otwarły się szeroko jak u dramatycznego lemura.  Kurwa nie wierzę! I to jest dorosły człowiek chodzący do pracy zarobkowej. Przez trzy tygodnie "nasycić" się nie zdołał. Muszę się spytać ile jest prawdy w tym zdaniu, bo jeżeli serio ujął to tymi słowami to ja idę i niszczę typa w twarz.

Opuściłem urodziny brata, pana Ojca, teraz są urodziny pani Matki. Chuj, wypisałem prośbę o uwzględnieniu przy tworzeniu grafiku bym miał zmianę pierwszą albo dzień wolny. Już ból dupy, bo walentynki, bo mężowie... Ale zaraz o tym tekst, że ich nie obchodzi, bo na ślub rodziców się należą dwa dni urlopu okolicznościowego, bo parapetówka i 4dni, bo musi ogarnąć.
Uwielbiam to.

A ja jestem Jazu, JEDYNY! I zbieram w sobie cicho i cierpliwie energię. Obiecuję wybuchnąć jeżeli nie dostanę co mi się należy.

Dobry wieczór ;]

niedziela, 20 stycznia 2019

Wykolejony

Minęło 20 dni roku a ja już mam poryty beret.
Posłuchajcie:

Pojechałem do Łeby, bo jestem głupi i naiwny. Chciałem zobaczyć te tony plastiku po sztormie na polskich plażach. Uwierzcie, że nie znalazłem go więcej niż zwykle. Za to przewiało mnie straszliwie. Nigdy kurwa nie zaufam jakimś gimbiarskim artykułom na necie.

Cóż mogę rzecz... Król B. zaruchał po miesiącach nieruchania. Szczęśliwy jest niczym wróżka zębuszka która przeszła się po mieczu po miejscowym stadionie. Ja chłopa rozumiem, ale no... Nie jestem do końca pewny szczerości jego intencji. Taki ze mnie rycerz jego mać. Kiedyś już przez to z konia spadłem, więc teraz się wpierdalał nie będę. Nie ukrywam jednak, że uwiera mnie to niczym za małe majty.

Jedna trzecia wczorajszego wieczoru jest spoko. Zostały dwie. Nie żebym coś specjalnie nabroił. Wiem jednak, iż mnie niektórzy totalnie źle odbierają.
Bo ja na przykład zrobiłem dobry zły uczynek i ocaliłem typa przed kupieniem w Dużym gazowanej wódki. Bo mu ekspedientki wciskały, że to nowe opakowanie i normalna wóda. A to gazowany shit był. I ta moja morda wypaplała. -.- Ja i ten mój ryj.

I w ogóle w miejscowym oddziale mojej firmy się śmiałem... Podśmiewywałem z z choinki, że paczki ze zwrotów będą. A tu dziewczyny też mają mordy jak predatory takie i tak chlap, chlap na lewo i prawo. A to nie ładnie się z SWS śmiać :P

Mam ochotę! Tylko jeszcze nie wiem na co. Bardzo możliwe, że zakończy się to romansidłem okolicznościowym.

Tak w ogóle to mam ochotę wywalić króla S. w kosmos. Znowu pobiera temat i pierdoli te kocopoły swoje. Aktualnie o robieniu pęta, seksie w różnych miejscach i pozycjach, i w ogóle zmyśla jak gimb. Coraz większej pewności nabieram, iż jedyną wiedzę na temat tego i owego czerpie on z filmów przygodowych na serwisach dla dorosłych. A jak już zaczął opowiadać ile to gumaków nie zużył, bo się jego była chciała ruchać przed, w trakcie i po zajęciach to wyszedłem, bo takiej fikcji literackiej nawet na moim blogu nie znajdziecie, a czasami nosi mnie wyobraźnia ostro.

I tym pozytywnym wyznaniem się z Państwem żegnam.

Dobry wieczór ;]

Tory własne

Będzie to kolejna opowieść z cyklu wszyscy jesteśmy tacy sami.
Posłuchajcie:

Wszystko co dobre szybko się kończy. To był mój długi weekend. Długi?! XD Ciekawe czy zdążył się zacząć, bo już po weekendzie jest XD Nic dziwnego, że życie spierdala nam przez palce.
Ale ja nie o tym.

Poszliśmy z królem B. i panem B. na Wemb. Zastaliśmy tam miejscowego menela celebrytę, który czekał niecierpliwie na swojego imiennika, w celu spożycia wódki. Tak też Lech z Lechem się umówił, lecz czekał na Lecha Lech. Cyklop ciśnienie miał wielkie, bo mało nam się do siatek perfidnie nie dobrał. Dzwonił też niczym wściekła żona do niedoszłego kompana. Tyle. Ewakuowaliśmy się. Nie było co ryzykować.
Tak czy inaczej podobnie było u nas. Umówił się z nami król S. jednak próżno było na niego czekać. Wyszła też jego hipokryzja, bo nie dalej jak dzień wcześniej sam na ciśnieniu szukał kompanów i wyzywał króla D., który w taki sam sposób wystawił króla S. Jak to mawiali Starożytni - Przyganiał kocioł garnkowi.

Wczoraj z kolei spotkałem się z królami S. i R. Jery, jery... Męczą mnie te spotkania już. To jak życie w małżeństwie. Z nim źle, ale bez też nie dobrze. Jednemu zimno, drugiemu nie. Jeden chce coś robić, drugi nie. Wszyscy pod siebie. Dobrze, że nie robimy jeszcze pod siebie, bo to byłby nasz koniec, choć przez te nasze libacje tak właśnie będzie wyglądał.

Królowi D. zachciało się kręgielni XD O takiej godzinie, że to wstyd w ogóle dzwonić z taką inicjatywą. I obrażony, że nikt nie chce jechać. Masakra.
Ale pojechał, bo jak wychodziliśmy od króla S. to podjechała taxa, król D. wsiadł ze swoją konkubiną i pomknęli w świat nocnych klubów i przybytków.
W ogóle się mu dziwię, bo doi go szmata, cały czas robi kongo a on ją jeszcze trzyma. To jak litować się nad tasiemcem, bo umrze z głodu XD

Niebawem strzela mi trzydziestka. Kiedy ja zdążyłem się tak zestarzeć? Mieliśmy jechać do burdelu, ale chyba dam sobie na wstrzymanie. Szrota nie spłaciłem jeszcze, a w maju Komunia. Tak dużo potrzeb, tak mało czasu i pieniędzy. No ale ta trzydziestka... ... I też tak głupio wypada, bo w Wielką Środę. Czyli ani je wyprawić, ani nie. A w Święta z kolei każdy będzie z rodziną i też chuj robić imprezę kiedy każdy obżarty. Chyba wezmę najbardziej zaufanych ludzi i serio pojedziemy na te dziwki :P

Odpierdala mi. Mam ochotę jechać nad morze zobaczyć te tony plastiku. Nadworny jednak się już miga. Szału dostanę z tymi ludźmi! Umawiają się, a potem kręcą. Powiedzieli by wprost, że jebać. Ale nie... Tu mu się nie do końca chce, tu by porobił co innego, tu się nie czuje... Jak moje koleżanki z pracy w czasie dni krwawej podpaski. Żeby nie było potem kwiczą, że cały czas robimy to samo.

Czas już ściągnąć świąteczną iluminację. Chujka umarła śmiercią naturalną z pragnienia, tradycyjnie uśmierciła najlepsze bombki, w piątek wpada Proboszczuch. Po świętach. Jeszcze tylko najeść się małych pączków i dojebać jedną imprezę. A potem mogę wegetować.

Dobry wieczór ;]

czwartek, 17 stycznia 2019

Z rodziną najlepiej na zdjęciu

Opowiem Wam dziś historię o ludzkiej tragedii. Historię zdrady, bezstresowego wychowania i może czegoś jeszcze.
Posłuchajcie:

Kiedyś wspominałem o moich znajomych przesiadujących w piwnicy i leczących astmę. Wcześniej opowiadałem o narodzinach tego miejsca. W zeszłą sobotę nastąpił jego koniec.
A było to tak:

Kuzyni i bracia Marii są w bardzo zbliżonym wieku. Całe życie mieszkali blisko i można powiedzieć, że razem się wychowali. Jedne osiedle, jedne bloki, jedne szkoły, ci sami znajomi. Ze względu na małe różnice wieku zawsze chodzili jedną ekipą - Trzej bracia i dwaj kuzyni.
Aż razu pewnego ktoś postanowił się wyłamać.

Siłownia, jak nazywano oficjalnie piwnicę, żyła dzięki jednej zasadzie - ma być spokój i czystość. Sąsiedzi tylko tyle wymagali. Dlatego chłopaki po 22 muzyka off, palili tylko przy otwartym oknie i nie robili tam imprez tylko posiadówki.
Aż do zeszłej soboty.

Najmłodszy z braci w końcu ukończył 18lat. Z tej przyczyny, a może i z przyczyny pogody, poprosił braci o możliwość skorzystania z siłowni ze swoimi znajomymi. K. i B. się zgodzili, tym bardziej, że sami szli do klubu.
I to był błąd.

K. zszedł w niedzielę do piwnicy. Zastał wyłamany zamek i założoną kłódkę. Zaraz przy schodach dopadł go sąsiad, który poinformował go o złamanych zasadach i o tym że do końca tygodnia mają opróżnić lokal. K. pyta co się stało, bo nie było go wczoraj w domu.
W siłowni siekiera. Ponoć jeszcze wtedy unosił się dym ze szlug. Porozrzucane butelki po piwie. Naszczane po kątach piwnicy i piękny paw pod piwnicą zgadnijcie kogo.
K. przeprosił i zgodził się na opuszczenie siłowni. On tak ma.

Wiecie co powiedział najmłodszy? Otóż O. stwierdził, że nie będzie sprzątał, bo to nie on nabrudził. Powiedział, że zadzwoni do ziomków niech sprzątają. I że "staruch" się czepia, bo wcale głośno nie było. Totalnie miał wyjebane na szkodę. A jak K. kazał mu przeprosić sąsiada za obrzyganą piwnicę, ten powiedział, że K. chyba pojebało i ma się pierdolić.

To tak w skrócie moi drodzy. Pięknie, co? Własna rodzina tak potrafi urządzić. Zero konsekwencji, bo O. sam z chłopakami przesiadywał na siłce. Brutus, Judasz i w ogóle wszystko co najgorsze. Teraz już wiecie dlaczego nie lubię wychodzić z Czwartym do znajomych, albo udostępniać mu swoich rzeczy.
W sobotę czeka mnie pomoc ziomkom przy wynoszeniu kanapy i sprzętu z piwnicy. Inaczej sąsiedzi ich wyniosą w dywanie. Szkoda. Fajne miejsce było.

Dobry wieczór ;]

środa, 16 stycznia 2019

Opanowany

Jestem Jazu. Niezmienny!
Posłuchajcie:

Dziś dzień dał mi się we znaki. Straszliwie. Balbina i M. weszły w jakąś komitywę. Jak nigdy nikt z Balbiną nie rozmawia, tak dziś M. i Balbina szczebiotały jak najlepsze psiapsióły. I niech je krwawa podpaska za to! Zmówiły się i chyba obrały za punkt honoru mnie doprowadzić do granicy wytrzymałości.

Nerwa już dostałem na samym wstępie. Obydwie były wczoraj w pracy, ale żadna nic nie wie. No kurwa jak uczeń na sprawdzianie. Ja z Kierowniczką to piszemy sobie bardziej lub mniej zrozumiałe wiadomości, ale te dwie całą wiedzę na temat dnia wczorajszego utajniły.
Do wszystkiego musiałem dochodzić sam.

Wprowadzałem dość wredną fakturę za fajki i jak chuj nic się nie zgadzało. Niczym programista w kodzie sprawdzam linijka po linijce, cyferka po cyferce, przecinek po przecinku i kropka po kropce. Chuj! Za każdym razem tak samo źle.
Nagle przychodzi Balbina i zaczyna mnie bezczelnie prowokować. Mówię jej, że ma wypierdalać, bo pieniądze, bo nie wychodzi. Mogę sobie mówić. Ona swoje. Już nie chciałem... Nie chciałem używać wulgaryzmów. Wyszedłem na fajkę trzaskając drzwiami. Przez godzinę dziewczyny wiedziały, że żarty się skończyły. A potem strzeliły focha, że niby za co ja się wściekam.
Kurwy jebane.

Balbina zaczęła uprawiać samowolkę. Do mnie przychodziła "po zgodę" chyba tylko żeby mnie dalej wkurwiać. Bo czego nie powiedziałem to i tak robiła swoje. I Bóg mi świadkiem, że jak jutro usłyszę za tą samowolkę jakąś naganę to oddaję sukę uchodźcom do zabawy.

Nie, nie wybuchłem. Niestety zmęczyło mnie to niemożliwie. Dzień był w sumie leniwy, ale przez te katusze wróciłem styrany jak nie wiem co. Na szczęście jutro wszystko ma wrócić do normy.

//

Nie jest mi żal. Jeżeli ktoś uważa, że coś innego będzie dla niego lepsze, niech robi co chce. Szkoda mi tylko, a może jednak nie. Czasami brak mi tu niektórych głosów.
Niczego nie żałuję.

Dobry wieczór ;]

MUZYKA NA DZIŚ

wtorek, 15 stycznia 2019

Niepomocni pomagający - czyli dlaczego jeszcze bardziej nienawidzę WOŚP

Do samej WOŚP nic nie mam. Szlachetna inicjatywa, dlatego zanim ktoś postanowi mnie zlinczować, proszę przeczytać do końca ze zrozumieniem.
Posłuchajcie:

 W niedzielę przypadła mi niechlubna zmiana w robocie. Już w sobotę przygotowałem sobie wszytko na cotygodniowy nalot gołębi. W tym przygotowałem kasę, bo nie ma to jak przyjść na otwarcie sklepu, wziąć chleb i pierdolnąć na stół zielony banknot.
Bo tak. Bo jest się bezmózgim debilem.

Nie przyszło mi do głowy, że w tą niedzielę gra ten jebany WOŚP. Cały dzień byłem bombardowany ŻĄDANIAMI, tak ŻĄDANIAMI, o wydawanie reszty w pięciozłotówkach i dychach, bo muszą mieć do wrzucania do puszek.
Póki mogłem to pomagałem. Niestety kiedy zostałem zmasakrowany i zostały mi jedynie dwuzłotówki, a o banknotach o mniejszym nominale mogłem zapomnieć, zacząłem się stawiać. Myślicie, że ktoś mi pomógł? Wrzucił drobne do mojej puszki? A chuj wielki jak trzy szlelki! Zacząłem słuchać "To źle się pan przygotował do pracy, skoro nie ma pan drobnych!", "Ja muszę mieć do puszek!", "To pan mi nie pomoże?!"... I jeszcze wiele innej spierdoliny się przewinęło, w tym ataki agresji na moją osobę.

Sprawa jest dla mnie prosta jak budowa kija - nie masz drobnych, wrzuć grube. W końcu kto każe wrzucać do 10 puszek? No właśnie!
Jak ci faryzeusze z Biblii. Wszystko na pokaz. Jakby miał sam Jurek Owsiak przyjechać, wyjść na forum publiczne i zawołać: A ty, Janie Kowalski z ulicy Krzywoustego, do ilu puszek wrzuciłeś? Twój sąsiad, może i złodziej, ale wrzucił do 10ciu. Chuj, że pewnie po 5zł a nie 10, ale ważne że wszyscy widzieli. Nikt nie powie, że Nowak poskąpił na chore dzieci. No i wiadomo, liczy się ilość medali. Chodzą obklejeni tymi serduszkami jak tapetą. Ważne żeby mieć więcej od innych. O, ten dał!

Te koncerty u nas to jest jakaś porażka. To raczej coś dla "elit" naszego miasta. Ważne żeby się pokazać. Bo jakość wszelkich koncertów woła o pomstę do nieba. Lębork to taka uboga karczma na drodze z jednego wielkiego świata do drugiego. Tutaj występują upadłe gwiazdki. Aż dziwne, że nie było jeszcze Maryli Rodowicz. Mieliśmy za to Wilki. Kiedy grali nowe kawałki (te powstałe po Gawlińskim) plac był pusty. Kiedy zagrali coś starego, plac huczał i śpiewał głośniej od zespołu. I tak to zawsze wygląda. Tylko te "elity" zawsze kręcą się wkoło żeby ich każdy widział. Bo wtedy oni się liczą. Istnieją.
Ale ja pierdolę. I znowu odszedłem od tematu.

No, pieniądze. Nie rozumiem tego. Zawsze będzie mnie to dręczyć. ONI potrzebują. Ja nie. Ja mam maszynkę do robienia drobnych. Oni POTRZEBUJĄ. Ja nie. I chuj tam w kolano, że teraz będą oni cierpieć, bo wyprowadzili wszystkie drobne. Przekonają się o tym boleśnie już następnego ranka, kiedy to przyjdą bo świeże pieczywo i energola do pracy. Tak, będą zdziwieni, że nie mam drobnych. Bo ja przecież je wyczarowuję na zapleczu. Na tym samym zapleczu na którym chowam przed nimi towary lepszej jakości.

Dobry wieczór ;]

piątek, 11 stycznia 2019

Zabawy z czasem

Z ciekawości przeglądałem wczoraj swoją tablicę na Fejsie. Nie, nie z powodu Pinga. Z ciekawości co wrzucałem na początku.
Posłuchajcie:

Zacznę może nie co od końca. Spodziewałem się jakichś powiadomień z farmy czy innych tam gierek. Nie. Nie ma nic. Bo nic się nie zmieniło XD Od początku "Pierdolnę sobie złotą myśl", własna twórczość, memy i linki do YT.
Jestem Jazu! Niezmienny! XD

Zauważyłem jeszcze coś ciekawszego - odwrócenie lajków. Tłumaczę już:
Kiedyś za twórczość (tą samą :P ) nie dostawałem lajków wcale. Natomiast za złote myśli lajki sypały się jak pojebane. Teraz nastąpiła zamiana miejsc. Rymy zgarniają lajki (bez przesady oczywiście, bo kto mnie czytał ten wie jaka to twórczość jest) a inne rzeczy przechodzą bez echa.

Jakie ja na studiach miałem włosy! Ludzie. Nic dziwnego, że moje życie uczuciowo erotyczne kwitło niczym krokusy na wiosnę. No piękny byłem XD Nie to co teraz, chociaż podejrzewam, że dobry fryzjer mógłby coś jeszcze z mojej mordy uczynić dobrego. W każdym razie przystojny był ze mnie kawaler. Nie wiem co się mogło złego stać :P

Tak czytając te złote myśli, słuchając linków... Mam wrażenie, że to było tak nie dawno. Mogę powiedzieć wszystko - co, kto, skąd, dlaczego i o czym. To było tak niedawno. Jedynie 10 lat temu :( 10 lat to 1/3 mojego życia. To jedynie kawałeczek czasu patrząc FB.

Co się jeszcze zmieniło? Wyjebałem wszystkich najaktywniejszych znajomych. Pozrywałem albo zaniedbałem znajomości. Poza tym nie zmieniło się nic. Ten sam schemat, te same rzeczy, powody.
Nie zmieniłem się nic.

Dobry wieczór ;]

czwartek, 10 stycznia 2019

Kwartalne plotki

Plotka. Plotki dzielą się na te prawda o gówno prawda. Dzielą się też na te "nie mów nikomu", "słyszałam że...", albo po prostu mówione.
Posłuchajcie:

Koniec kwartału nie zapowiada się dobrze dla SWS i dla nas. Mało tego, że zmieniamy sztandar, to jeszcze krążą plotki o samoistnych zwolnieniach.
A2 oficjalnie powiedziała, że nie przedłuża umowy z SWS. Ona serio jest dziwna. M. ma rację żeby nie mówić przy A2 wszystkiego. Młoda jest. Sama nie wie czego chce i ma dziwne podejście do życia. W marcu ma też zwolnić się D. i przenieść do Gdańska XD Z tej okazji bekę ma cały skład. Inna plotka głosi, że miała do nas w marcu wrócić z wygnania R. Ale nie wróci, bo nie chce. Mamy przejebane. Zostanie nas 5, a chętnych do pracy brak. Jery, jery... Pokurwione jest z tą pracą. Bo niby chętnych brak, a jak ktoś się pojawia to po 3miechach się go wypierdala, bo nie jest mistrzem w swojej dziedzinie.
Nie ważne.

Znowu usłyszeliśmy, że jesteśmy najgorsi. Jak w szkole XD Jesteście najgorszą klasą jaką uczyłam!!! No beka. Może ciekawi Was dlaczego jesteśmy najgorsi?
Po kolejnej bitwie na opakowania zjechała do Lbk Regionalna. Nawpierdalała SWS jakiegoś siana, że nie sprawdzamy opakowań, faktur, nie robimy reklamacji i stąd te problemy. Problem w tym, że już rok temu zaczęliśmy wojnę, a ona zamiast trzymać naszą stronę to olała sprawę. Zawsze kurwa olewa. Okazuje się, że ona tylko potrafi wpaść na kontrolę czy wszystko ładnie stoi na półeczkach i są dobre ceny. Jeżeli trzeba załatwić coś innego to strzela karpia i liczy, że samo się jakoś ułoży. A później strzela z pizdy, bo nasza wina.
Nie, nie wkurwiłem się. Z zimnym spokojem powiedziałem, że mam na telefonach wszystkie reklamacje i przy okazji mogą mi za nie oddać pieniądze, bo służbowy tel. nie wysyła MMSów. Teraz więc będziemy się czepiać jeszcze więcej, bo nam po prostu każą. Beka, nie? Mi tam wszystko jedno. Troszkę emocji nie zaszkodzi ;]

Dobry wieczór ;]

środa, 9 stycznia 2019

Profesjonalistka, służbistka, koneserka

Dziś opowiem Wam o jednej grubej, rudej jędzy z mojego sklepu.
Posłuchajcie:

Odwiedza mnie wielu klientów z branży. Śmiało mogę powiedzieć, że 2/3 z nich rozumie "po ludzku" jak to działa i nie czepia się głupio. Niestety zawsze zostaje ta 1/3. Są to sfrustrowani życiem ludzie którzy dawno porzucili zawód, ale uważają że jak w nim robili to wszystko było idealne, my nic nie umiemy, a tak w ogóle to powinniśmy ich całować po dupie.

Przychodzi do mnie taka typiara - rude krótkie kręcone włosy, otyła, kurdupel, z miną dziecięcego zawadiaki. Zawsze dumna. Zawsze spierdolona.
Ona nienawidzi mnie, ja nienawidzę przez to jej. Jesteśmy kwita. Pierdolona równowaga w przyrodzie. Działamy na siebie jak ogień i woda. Jak wulkan i ocean. A co gorsza próba sił przybiera na sile. Choć osobiście tego nie chcę. To ulany rudzielec mnie prowokuje.

Do tej pory czepiała się o brak danego towaru. I chuj że niektórzy potrafią zrozumieć, że w hurtowni czegoś nie ma. Nie ona. Jak ona pracowała w sklepie to kurwa było wszystko. Choć śmiem podejrzewać, że jak ona zaczynała karierę, to jeszcze w sklepie mówiło się "nie ma". Ewentualnie robiła w jakimś sklepie z gaciami, gdzie roboty było nieco mniej, o co jej kolejne czepianie. Bo czepiała się o 5gr. Pięć groszy na cenie, czym doprowadziła mnie do tego stopnia, że powiedziałem jej, że ma ode mnie te pięć groszy a pierdołami będę się zajmował później, bo mam przyjęcie towaru i nie mam czasu na kłótnie o takie kosmiczne sumy. Jednak dla niej przyjęcie towaru to nic, bo jak ona...

Ja się uspokoiłem. Wyciszyłem niczym pierdolony buddyjski mnich. Spadłem gdzieś w otchłań swojego wnętrza. Dla siebie samego. Mówię sobie - Żadna pałka teleskopowa, Bogdan, żaden pierdolony rudzielec, żadna dostawa, nic cię nie ruszy! - I tak staram się żyć.

Wyprzedajemy się z akcyzy. Dla wszystkich sprzedawców/pracowników sklepów jest to zrozumiałe. Na wet dla większości klientów. Nie dla tego zatłuszczonego babska. Jak klient nie jest zainteresowany niczym z puli która nam została, odchodzi. Niektórzy powybrzydzają ale znajdą coś dla siebie. Nie ona. Makłowicz smaku. Jebana Kubanka z Kuby. Smakosz papierosów się znalazł. No kurwa, Magda Gessler branży tytoniowej. Śmie mnie nazywać ignorantem smakowym. Jakbym ponad 12lat nie palił.
Tempa dzida może nie wie, ale wiem czym się różni poszczególny szlugs od szlugsa. I wiem, że niektórych totalnie nie da się palić, ale niech mi nie wpierdala że te jej gazety są nie do zastąpienia. Lamus pierdolony. Paliłem marki drogie, schodziłem na tańsze, bo mnie zwyczajnie było nie stać i wiem co jest znośne a co nie. I niech mi nie podskakuje, bo obecnie palę najwyższą półkę, której ona nawet nie liźnie żeby kurz zlizać. A różnicę wyczuwam jeszcze bardziej. Od ignorantów będzie mi tu ubliżać.
Uniosłem się, przepraszam.

Dobry wieczór ;]

poniedziałek, 7 stycznia 2019

Szermierz

Zdarzyło się Wam kiedyś niechcący uzyskać super efekt? Mi się dziś zdarzyło jednym zdaniem wywołać paniczny strach.
Posłuchajcie:

Mamy na osiedlu takiego menela. Kiedy dopiero zaczyna pić jest nieszkodliwy. Problem zaczyna się kiedy ostro ma już w czubie.

Dzień płynie lekko. Wszystko zrobione. Moim jedynym zmartwieniem jest brak banknotów z portretem Kazimierza Wielkiego.
Nagle wchodzi ON O.O

Standardowo od drzwi - Kierowniku, piwko mi tu proszę! - Ale on wie, że wała mu po to piwo polezę. Człapie tymi nogami przez sklep. Wraca do kasy i jeszcze nie wie, że zaraz będzie zbierał plony swojego postępowania. Niech nie wydaje się nikomu, że kasjer nic nie może.
Żul standardowo kładzie 2,10gr i chce zawijać browara. A takiego! Dawaj 50giera za butle. Ten mi na to, że nic. Że odda zaraz. Problem polega na tym, że dwa razy nie oddał, a tu chodzi o zasady. Mało tego - żulik się robi strasznie arogancki i pewny siebie po pijaku. I mówię mu - Dawaj 50giera albo nara. - A ten do mnie - Tak?! Ja zaraz mogę 100 przynieść. I co mi zrobisz kierowniku?

Ludzie już w kolejce, a ja dalej mocuję się z typem, bo ruszyć się bez Żubra nie ruszy. I na nic prośby i groźby ludu. Aż w końcu typ do mnie z pięściami. Ja mu na to, że mam od szefa pałkę teleskopową na takie przypadki i zaraz zobaczymy. Tak się jakoś złożyło, że w tym momencie musiałem wyjść zza kasy, a menel zbladł.
Zaczął się jąkać. Zrobił trupio blady. - Ale poco zaraz pałkę... - I dał dzidę ze sklepu. Jakbyście widzieli ten strach. Chyba nawet wytrzeźwiał w moment XD

Nie mam pojęcia jaka tragedia go w życiu spotkała. Może mu wpierdolił kto? Albo miał bliski kontakt z policją tego bądź poprzedniego ustroju? Tak czy siak tak spanikowanego człowieka na mój widok nie widziałem nigdy, i pewnie już nie zobaczę. Heh...
Ciekawe czy jutro przyjdzie. Jeżeli nie... A właśnie, butelkę mi nada wisi ^^ Ma ktoś pożyczyć pałkę teleskopową?

Dobry wieczór ;]

Nowa wizja opowieści

To jest moja pierwsza opowieść tutaj, więc jak odwalą się jakieś szajsy, nie miejcie do mnie pretensji.
Posłuchajcie:

Jestem ograniczony cyfrowo i gubię się w tym miejscu XD Wstyd mi. Ja, niedoszły informatyk. Nawet ikonki nie umiem sobie ustawić, bo albo za duży rozmiar, albo kwadratowa nie jest. Ale wiem, że kurwa jest!!! Frustruje mnie to już.

Brakuje mi błękitnego tła. Jery, jery... Narzekam jak stara baba na uciskające pończochy. Wyszedł gównowpis :P

Będzie lepiej.

Dobry wieczór ;]